Po produkcji TV z lat 70 tych nie oczekiwałem wiele, jednak nie było tak źle. Reżyser amatorem nie jest (nie był), miał już na kącie ceniony "Rodzynek w słońcu". I faktycznie, film specjalnie nie nawala. Po prostu nie powala. Fabuła jest przeciętna, obsada nawet znośna, muzyka niezła, zdjęcia w porządku. A Daniel Petrie trzyma wszystko w ryzach na tyle, żeby dało się to oglądać. Na dodatek wszystko trwa tylko 70-parę minut. Wilkołak wrażenia niestety nie robi i pojawia się dopiero pod koniec.
Podsumowując film nie porywa, ale też nie męczy.