Wszystko spoko,ale ten Mowli..całkiem bez charyzmy i wyrazu i jeszcze słaby polski dubbing..kibicowałem szer kanowi : )
Chociaż w filmie mówili "Szir kan",to ja jednak zostanę przy wymowie rodem z Polonii 1 i lat 90 : )
Och, bajka z Polonii 1 to było coś :P Nic jej nie przebije. Niestety niedostępna po polsku w internetach. Też nie za bardzo przypadł mi do gustu główny bohater. Dzieciaki z którymi byłam również trzymały kciuki za tygrysa xP
Ale jest po angielsku, gdyby ktoś tęsknił ;) https://www.youtube.com/results?search_query=jungle+book+shonen+mowgli
To ty na tym zdjęciu? Nie dość,że ładna to jeszcze słusznie prawi i pamięta bajki z Polonii 1..
Jak znasz jeszcze "Motomoszy z Marsa" to ożenię się z tobą ^
Niestety już jestem po ślubie ;) Motomyszy to chyba już nie moje pokolenie. Ja oglądałam "Yattamana", "Torra" i "W królestwie kalendarza".
Jak nie znasz "Motomyszy z Marsa" to i tak nie miałabyś u mnie szans ; ) Bywaj dzierlatko!
Ja znam moto myszy z Marsa ale jestem przeciwna małżeństwu XD. Kocham też Masters of the universe znane u nas jako Heman i Żółwie Ninja oryginał kreskówki, Kapitan Planeta, Dexter ostatni Dinozaur, Ulysses, Transformersi to były czasy dobrze że dane mi było w nich być dziecięciem.
Kwestia tego jak się pisze, bo czytać można różnie. Po za tym napisałeś Mowli, a nawet fonetycznie słyszymy Mołgli (Mowgli). Poza tym weź jeszcze pod uwagę fakt że Neel Sethi jest debiutantem, czyli to jego pierwszy film i co więcej odgrywa w nim główną rolę. Według mnie dzieciak spisał się świetnie.
Do tego przez cały film grał sam w studio, na zielonym ekranie i musiał sobie wyobrazić wszystkie zwierzęta i cały otaczający go świat - niejeden doświadczony aktor miałby z tym problem, a co dopiero dziecko i naturszczyk.
Albo był zły albo dobry... Jak na debiutujące dziecko był niezły? Nie ma się co oszukiwać, że to ma jakiekolwiek znaczenie, bo ocenie podlega końcowy efekt a nie włożony wysiłek.
Przez taką właśnie pobłażliwość hoduje się gwiazdeczki pokroju Kristin Stewart.
Według mnie był dobry i był WIARYGODNY w przeciwieństwie do wielu (dojrzałych) żółtodziobów, którzy nie mają talentu za grosz, on wypadł dobrze. Jeśli jakiś dzieciak potrafi w swym pierwszym filmie poruszyć widza, to znaczy że ma chłopak talent, wystarczy go tylko rozwinąć. Mowgli miał być DZIECIAKIEM i takim był, a nie jakimś charyzmatycznym Tarzanem, z bicepsami w którym kochały by się wszystkie panny!
Nie mogę się zgodzić z tym, że był wiarygodny, ale spory wychodzący od różnic postrzegania chyba zawsze są jałowe.
Nie miałem specjalnych wyobrażeń, ale obecność bohatera po prostu przeszkadzała mi w odbiorze filmu.
Jedyne oczekiwania jakie miałem narzucone były przez samą konwencje filmu, a to dziecko gryzło się z resztą obrazu zamiast być jego częścią.
A dlaczego niby Ty masz mieć racje twierdząc, że nie był super a nie ktos kto twierdzi, że był super?Wyrocznia jakaś czy posiadacz monopolu na prawdę??Szkoda, ze Ciebie tygrys nie zeżarł, przynajmniej nie musielibyśmy czytać powyższego pitolenia :-)
Mowgili był naprawdę świetny dzieciak uniósł cały film jako jedyna żywa istota nie stworzona z CGI. Po prostu powinieneś zobaczyć wersje po angielsku w oryginale, bo polski głos jest troszkę irytujący.
Niekoniecznie to głos polski był troszkę irytujący. Sprawa wygląda tak (przynajmniej jak dla mnie): na ogół wydaje się, że w polskich filmach dzieci grają gorzej niż w filmach 'amerykańskich'. Dzieje się tak dlatego, że nie znając języka lub znając go tylko dobrze lub bardzo dobrze lecz nie perfekcyjnie, nie wyłapujemy tej różnicy między naturalnością a grą aktorską (oczywiście w przypadku idealnej gry aktorskiej tej różnicy nie ma). Dlatego amerykański aktor nawet jak gra słabo, wypada lepiej niż gdyby tak samo słabo grał polski aktor. Mowgli z polskim dubbigiem jest bliższy w odbiorze polskiemu dziecku niż amerykańskiemu. A że na ogół częściej oglądamy w filmach amerykańskie dzieci to i przyzwyczajeni jesteśmy do pozornie lepszego aktorstwa. Dlatego Mowgli w wersji oryginalnej wypada lepiej, a w zdubbingowanej - gorzej. Nie z własnej winy, nie z winy dubbingu ale z winy naszej percepcji.
No ale chłopiec od krytyków w swoim kraju i języku również dostał bardzo dobre recenzje. Przede wszystkim dlatego że dorosłemu jest trudno grać na zielonym tle i gadać do pacynek, a dzieciak sobie poradził.
Nawet doświadczeni aktorzy mają często z tym problem co można było zobaczyc w Warcrafcie np. Dodatkowo CGI jest tu świetne i chłopiec nie wygląda jak w klejony, po zobaczeniu wlaśnie np Warcrafta sie w tym utwierdziłam.
Ale rozumiem że nie każdy lubi kino familijne.
Nie przeczę.
Nie chodzi o kino familijne. po prostu zauważyłem, że przez ta właśnie różnice w odbiorze języka, jestem bardziej tolerancyjny dla jakości gry aktorskiej aktorów obcojęzycznych, niż polskich.
W pełni się zgadzam mdły . Przez cały sens irytował mnie jego widok. Oczekiwałem, że będzie choć w minimalnym stopniu dziki.
Dziecko wycięte z reklamy płatków śniadaniowych albo innego badziewia wklejone do dżungli...BEZNADZIEJNY.
A ja to bym jednak wolał zobaczyć ekranizację prawdziwego orginału Księgi Dżungli tego z lat 1893 - 1894...
I rozumiem, że współczesne kino potrafi zarobić jedynie na bezbronnych dzieciach ale bez przesady... Ludzie dorośli jednak wciąż chodzą po tym świecie...