dla mnie początek filmu i przypomnienie dawnej Warszawy. Widać w budowie jeden z wieżowców Ściany Wschodniej - środkowy; ja mieszkałem akurat w tym przy kinie Atlantic (Rutkowskiego 35, obecnie Chmielna). "Mój" wieżowiec oddano do użytku w 1969 - byłem wtedy malutkim dzieckiem, ale klimat tamtej Warszawy - niezapomniany i wspaniały.
Co do filmu, to niezbyt udany. I jeszcze jedno: wchodzi sobie Lubaszenko (młody redaktorek, czyli żadna figura) do pokoju narad, przegląda sobie akta jak w bibliotece, a później jak gdyby nigdy nic wparowuje oskarżony. To calkowita abstrakcja wówczas (teraz zresztą też).