Ten film jest jak wykwintne danie o niewymawialnej nazwie, egzotyczne w smaku lecz budzące pewną niestrawność. Obejrzałem z przyjemnością i na pewno sięgnę jeszcze po filmy Greeneweya, jedno mnie zastanawia, te psy nieustannie kręcące się przed restauracją... Ktoś ma jakąś interpretacje ?