Przepadam za książką Michaela Crichtona, dlatego ten ten film sprawił mi wyjątkową przykrość.
Jak można było tak spieprzyć fantastyczną historie mając do dyspozycji konkretny budżet i
kapitalnych aktorów ??? To chyba pozostanie zagadką na wieki. Kto nie widział niech nie ogląda,
tylko sięgnie po książkę. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś spróbuje sfilmować tą historię na nowo,
bo zaprawdę jest tego warta.
no ładnie, może przesadzam z tą krytyką ale naprawdę żal mi tej książki... zmarnowanej
książkę czytałem dawno temu i byłem zachwycony . później film - no cóż - emocje opadły , ale przynajmniej "ładnie" zrobiony ;)
Mam wrażenie ,że twórcy filmu nie wiedzieli o czym on w końcu ma być i co chcą pokazać. Początek ciekawy i wciągający, potem już tylko gorzej.
Właśnie jestem w trakcie seansu (tnv7 - przerwa reklamowa). Ile razy człowiek będzie doił tę krowę rozbieżności między książką a adaptacją? Jak film - do tego zrealizowany na schematach komercyjnych i egalitarnych - ma konkurować z obrazem wyobraźni, jaki się tworzy podczas czytania? Wyłowiono najbardziej intrygujące (czyt. chwytliwe) wątki, ujednolicili fabułę i paszło... do dystrybucji. B. Linda powiedział kiedyś, że jeśli podczas seansu nie rozbiera filmu na detale, nie zastanawia się, "jak oni to zrobili?", to znaczy, że film jest dobry. Raz jeden muzyka przypomniała o "Wywiadzie z wampirem" - ale co się dziwić; nawet najwięksi robią ctrC ctrV. Przyznaję... wciągnęło mnie i czasem faktycznie musiałam przypomnieć sobie o oddychaniu.
Pozdrawiam tych, co czytali (z zazdrością). I tych drugich też.
O, to, to! Nie można porównywać filmu z obrazami wyobraźni podsuwanymi podczas lektury! Reżyser ma swoją wyobraźnie i to ją przelał na ekran - rozmawiajmy o tym, czy zrobił to dobrze, a nie, że książka była lepsza. W końcu to forum dla miłośników filmów, a nie książek.
Do ukochanej książki nigdy nie zrobią bardzo dobrego filmu.... taka już przewaga książki nad filmem...
hej
nie czytalem , ksiazki ale po Twoim poscie wnioskuje, ze jest niesamowita, i mam pytanko czy warto czytac po ogladnieciu filmu. Narobiles mi smaka , tylko pytanie czy ksiazka mnie zaskoczy skoro znam juz fabule? warto ?
Pewnie, że warto, podobnie miałem z "władcą pierścieni". Filmową trylogie znałem już na pamięć gdy sięgnąłem po książkę i niesamowicie mnie wciągnęła. " Kule" też czytałem całkiem niedawno po raz n-ty i znowu żal, że w tym filmie tak mało z niej...ech.
hehe to trzeba sie wybrac na zakupy, szkoda, ze tylko uzywki ale moze cos dorwe w ladnym stanie :) dzieki i pozdrowka
Film nigdy nie odzwierciedli tego, co odmalowała twoja wyobraźnia w trakcie lektury. Nie jojcz, że książka zmarnowana, bo wyobrażałeś sobie ją inaczej, tylko oceń, czy film zrobiony zgodnie z rzemiosłem.