Film zaczyna się dobrze. Poznajemy postaci tak typowe dla skandynawskich komedii, a jednocześnie tak odmienne. Reżyser jednak nie wykorzystał tkwiącego potencjału i zamiast tego zrobił zwykłą hollywoodzką komedyjkę, tyle że nie po angielsku. Mamy więc paczkę przyjaciół, których więź zostanie wystawiona na próbę, gdy pojawi się możliwość zrobienia kariery. Pojawią się dwie kobiety, z których główny bohater będzie musiał wybrać swoją miłość. Komedia ta jest tak przewidywalna, jakby występowała w niej Sandra Bullock. Owszem ma kilka zabawnych momentów, ale zapowiadana świeżość gdzieś znika i zostaje tylko zatęchły zapach taniej podróbki.
Film można obejrzeć, bo nie jest klapą. Zrobiony jest sprawnie i jak mówiłem ma kilka zabawnych scen. Ja byłem jednak rozczarowany, bo spodziewałem się czegoś lepszego