Jak w tytule, a jego rodzaj to po prostu filmy Stephena Chow, obejrzeć jeden jego film to jak obejrzeć wszystkie. Mają identyczny profil - nieziemski melanż aburdalnego, patetycznego humoru z niewątpliwą fascynacją reżysera filmami kung-fu. Zaskakujące zwroty akcji i niewątpliwe szaleństwo bohaterów, jedyne czego możesz być pewny w filmach Stephena to to, że nie możesz być niczego pewny. Niezwykle przystojny sprzedawca mięsa może być mistrzem walki nożami, obdartus sprzed supermarketu wynalazcą niezwykle praktycznych zastosowań dla kung-fu, a ciepły krawiec ukrytym mistrzem walki w stalowych obręczach. Polecam, ale nie biorę odpowiedzialności za przewlekłe i nieustępliwe okresy bezdechu w czasie projekcji nasilające się szczególnie w większym i dobrym towarzystwie. Tymczasem powstaje Kung Fu Hustle 2 - ge-nial-nie.