Nie wiem jak wy ale mym zdaniem Sephen Chow wzorował sie na jap.anime lub kreskowkach w stylu królika Bugsa (np.gruba gostodyni przebierająca nogami jak strus pędziwiatr).
Też miałam takie wrażenie, tylko czekałam jak zrobi jeszcze dib-dib jak struś pędziwiatr :D
Już po wcześniejszych produkcjach Pana Chow widać było skąd czerpie inspirację. Największym smaczkiem jest oczywiście specyficzne poczucie humoru reżysera, scenarzysty i aktora pierwszoplanowego w jednej osobie. Mieszanina absurdu, przemocy i oczywiście wszechobecne chińskie sztuki walki w wersji absolutnie odrealnionej. Miło też ogląda się wiecznie te same twarze w skrajnie różnych rolach :) Moja ulubiona scena to wyrwanie z ręki pistoletu.