Film nie ma prawie zupelnie nic z tego, co kocham w disneyu. To po prostu powtarzanie modnych ostatnio schematow np. ten caly slang rodem ze Shreka(ktory uwazam za swietny). Ten styl wszedzie jest kopiowany, to zaczyna mnie meczyc. A do tego obrobiony juz w setkach amerykanskich filmow familijnych i powielony rowniez teraz w klasyczny sposob temat pt. "ojciec, ktory nie rozumie swojego mlodego synusia". Wspaniala kreske zastapil w 100% komputer, po co sie meczyc nad precyzja - machniemy to kompem, a co. Nasi tlumacze, ktorzy sa zwykle swietni (w bajkach podkreslam) poszli na latwizne, rzucili paroma slangami i mysla, ze widzowie umra ze smiechu. Niestety, mnie juz to nudzi i to bardzo .
Pozdro