PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=817418}
6,9 29 057
ocen
6,9 10 1 29057
6,9 44
oceny krytyków
Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun
powrót do forum filmu Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun

Na forum spotkałem się z ogromem komentarzy, że film nie ma treści, że to wydmyszka, przerost formy nad treścią itp. Czy każdy film musi nieść w sobie głęboką tresc, linearną fabułę, kończyć się super zaskakującym plot twistem i nadawać sens naszemu życiu? Idąc na nowy film Wesa Andersona spodziewałem się ładnych zdjęć, dobrej ścieżki dźwiękowej, absurdalnego humoru i wysokiego tempa. Dostałem wszystko co chciałem - prawie 2h przyjemnej rozrywki.

suoperkosodrzewina

W pierwszym odruchu chciałem szybko odpowiedzieć, że film to przede wszystkim sztuka opowiadania historii. Nie musi mieć tych wszystkich podmiotów (linearność, twisty etc.), ale kiedy nie ma historii, całość staje się tylko ruchomym obrazkiem bez treści. Ale jak już chwilę nad tym myślę, to nie jestem tego taki pewien.

ocenił(a) film na 4
suoperkosodrzewina

Jak widać nie musi mieć treści i historii - Tobie, ale też innym widzom się podoba. Ja akurat nic w nim nie odnalazłam dla siebie i same ładne kadry i topowa obsada mi nie wystarczają. Po co oglądamy filmy? Każdy pewnie z różnych powodów.

ocenił(a) film na 8
suoperkosodrzewina

Masz rację. I nie dziwi mnie tyle skrajnych opinii.

ocenił(a) film na 6
suoperkosodrzewina

Mam podobne odczucia - idąc na film Wesa Andersona wiem co najpewniej zobaczę :) Faktycznie, ten film jest bardziej pokręcony niż inne (z mojego seansu z kina wyszły 3 osoby w trakcie ;) i szczególnie ostatnia cześć była po prostu skomplikowana formalnie do tego stopnia, ze trudno było nadążyć. Ale tez ostatnia cześć niosła za sobą najwiecej emocji, bo pozostałe były jednak formalnymi zabawami, taki postmodernistyczny slapstick i galop przez różne konwencje i cytaty z kultury.
Film piękny wizualnie, spory niedosyt w kontekście wykorzystania potencjału obsady… każda z tych nowelek filmowych zasługiwała na osobny film. Nawet na drugim (i dziesiątym!) planie masa znakomitych aktorów - musieli się świetnie bawić grając swoje cameo u Andersona.
Tempo jest ogromne, przepych i natłok detali, szkatulkowosc historii potrafi zajechać widza nadmiarem. Ale ma to tak niesamowity urok, jest tak unikatowe, ze ciężko się nie dać zauroczyć. Do obejrzenia nie raz, tyle smaczków z dalszego planu i odniesień jest tu do odkrycia.

ocenił(a) film na 8
pris

Wyjdzie nieco chaotycznie, pierwszy raz napiszę coś o filmie, ale cóż :) Masz rację, że film przydałoby się obejrzeć drugi raz - problem w tym, że jednak nie udałoby mi się tego zrobić, bo jest to film dosyć męczący. Przepych obecny zarówno w kadrach, scenariuszu i dialogach powoduje, że ilość informacji (również ,,bezsensownych"!), jakie musimy przyjąć bez fabularnego oddechu, potrafi nieco przytłoczyć. Jednocześnie to wszystko jest nadal częścią formuły filmu, która pokazuje człowieka w karykaturalny, ujmujący sposób. Szczególnie na początku, kiedy film niemalże sobie drwi z bohaterów i nawet sama śmierć założyciela The French Dispatch jest traktowana małostkowo. Ogółem wszyscy się tam kotlą w ciasnych pomieszczeniach w dużych budynkach, samo miasto też jest zepsute. Jednak film nie robi z tego tragedii i im dalej w scenariuszu, tym więcej w filmie nadziei i przesłania :) Generalnie dużo o tych historiach można napisać, ale że geniuszem nie jestem i nie wszystko też zrozumiałem, daruję to sobie :D

Powiem tyle - zamiast listu miłosnego do samego dziennikarstwa, widzę w tym dużo wiary w samą sztukę (którą dziennikarstwo zdecydowanie również jest!). Sztukę, która czasami może wydawać się śmiesznie mała, ale zyskuje na znaczeniu, ponieważ jest osobista i być może to jedyne, co po nas na tej planecie zostaje. Mimo tego, że nasz punkt widzenia jest śmiesznie ograniczony, nadal jest to piękne. Prowadząc dygresję, może to dziennikarstwo poszerza nasze horyzonty, zachowując jednocześnie wiarę w ludzi? Nie wiem, ale z filmu wyszedł ładny francuski pastisz :)

ocenił(a) film na 4
suoperkosodrzewina

Tak, bo większość ostatnich filmów to przerost formy nad treścią, zbajczone do granic, często nudne i bez fabuły...

suoperkosodrzewina

fajnie że nie wszystko jest robione schematycznie w filmie jak i muzyce każdy może docenić coś innego zawsze odnajdywać coś nowego inne spojrzenie . A jak spojrzymy na ostatni rok albo kilka lat to w myślach tez pojawiają się pewnie różne scenki być może bez żadnego powiązania dlaczego to i dlaczego w taki sposób . . w porządku może ktoś inny zauważyć bałagan , a w chaosie ktoś inny porządek . Ja w ogóle nie byłem zainteresowany tym filmem , ale po wypowiedziach na forum się raczej zdecyduje zobaczyć, dziękuję dobranoc .

ocenił(a) film na 3
suoperkosodrzewina

Przerażające pytanie.

ocenił(a) film na 6
Don_Maciasso

Kino to fabryka emocji

ocenił(a) film na 7
suoperkosodrzewina

Podchodziłem z lekką rezerwą do tego filmu ze względu na negatywne komentarze że film nie ma fabuły itd. Jednak oglądało mi się go świetnie. Faktycznie film wizualnie jest przepiękny ale jak ktoś oglądał Grand Budapest Hotel, nie zaskoczy go to. Film jest nakręcony w praktycznie takiej samej konwencji i po jego obejżeniu również nie za bardzo wiedziałem o co chodzi. Muszę sobie go obejzeć jeszcze raz i porównać oba filmy. Po pierwszych 2 historiach fabuła była dla mnie dosyć jasna natomiast później już się trochę pogubiłem w tym. 4 historia w czerni i bieli to naprawdę wizualne arcydzieło. Wiele osób było zawiedzionych tym filmem i wręcz wychodziło z kina, jednak jeżeli ktoś oglądał wcześniej filmy Andersona ten będzie wiedział że jest to charakterystyczny dla niego styl przedstawiania świata. Nawet w starszych jego filmach takich jak Pociąg do Darjeeling wyczuwalny jest ten klimat i brak spójnej fabuły. Żałuję że nie obejżałem go w kinie bo efekt byłby dużo lepszy. Jest to jeden z tych filmów który wymaga od nas zaangażowania aby go zrozumieć.

ocenił(a) film na 3
Robson293

Też podchodziłem do tego filmu ze sporą rezerwą, ale nie zawiodłem się - jest równie beznadziejny i pusty, jak Grand Budapest Hotel. Nigdy nie umiałem dociec intencji Andersona, nie wiem, co i po co chce przekazać widzowi. W moim odczuciu nie przekazuje nic poza obrazkami połączonymi pseudointeligencką fabułą, choć słowo "fabuła" jest tu nadużyciem. Anderson usiłuje zabawiać nas anegdotkami, w jego przekonaniu zapewne śmiesznymi, ale w rzeczywistości wręcz żałosnymi.
Nawiasem mówiąc lepiej oglądać ten film na małym ekranie, bo nie jesteśmy hipnotyzowani monumentalnym dźwiękiem i przytłaczani obrazem, a wtedy widać wszystkie braki, a w zasadzie same braki. Jednego jestem pewny - ekipa świetnie się bawiła. Niestety, kosztem widzów, którzy w swej naiwnej łatwowierności dali się przekonać, że obcują z czymś wartościowym, ale nie obcują.

ocenił(a) film na 6
suoperkosodrzewina

Humoru zabrakło, ale wizualnie przebił Grand Budapest Hotel. W tym wypadku warstwa wizualna zaczęła górować nad samym filmem.

ocenił(a) film na 6
suoperkosodrzewina

"Autorefleksja, to przywara, którą najlepiej pielęgnować samemu, albo nigdy"
mówi bohater filmu (który prowadzi donikąd).
Szkoda zatem, że Wes się do tego nie zastosował.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones