on i ona znaja sie od dziecinstwa, razem jezdza do szkoly, razem udaja sie do wielkiego miasta w poszukiwaniu pracy, wlasciwie nic miedzy nimi nie 'iskrzy', ale pasuja do siebie jak ulal. niestety ich niesmialosc, brak zdecydowania na zrobienie tego 'pierwszego kroku' z kazda minuta poglebia ich wspolny dramat. on dostaje powolanie do wojska, ona w tym czasie wychodzi za maz. koniec. fabula nie odstaje wiec zbytnio od wczesniejszych filmow hou, ale tutaj uczucie przemijania i wewnetrznej pustki czuc w kazdej sekundzie ostatniej sceny, w ktorej w zasadzie nic sie nie dzieje, a mimo to wypelniaja ja wciaz skrywane emocje. to jeden z najsmutniejszych obrazow tajwanczyka, we wczesniejszym 'czasie zycia i czasie umierania' smierc nie byla dramatem, lecz czyms oczywistym i naturalnym, wprawiala w zadume i melancholie, ale zycie toczylo sie dalej swoim torem. w 'pyle na wietrze' bohater czuje, ze stracil cos bezpowrotnie, ale o jego dalszych losach mozna jedynie gdybac, trudno powiedziec, czy wyciagnie wnioski z tej bolesnej lekcji. jak na kino hsiao-hsiena przystalo nie zabraklo tu ani pieknych zdjec oraz swietnej muzyki, ani nostalgii i okazji do zastanowienia sie nad ludzkim losem. szczerze polecam :)