Jak na giallo przystało mamy tu naprawdę czaderski tytuł ale czy sam film jest równie dobry? Niekoniecznie...

"The Iguana With The Tongue Of Fire" to bardzo klasyczne giallo. Twórcy nie kombinowali z udziwnieniami i postawili na sprawdzone rzeczy. Tajemniczy morderca, brzytwa, rękawiczki, charakterystyczny element odzieży no i dociekliwy detektyw. Wszystko tutaj jest.
Historia z początku wydaje się ciekawa, mocny początek od razu angażuje. Niestety nie na długo. Im dalej w las tym historia robi się coraz bardziej rozlazła, przegadana czy zwyczajnie naiwna. Nie pomaga też dość chaotyczny miejscami montaż. Zakończenie natomiast jest dość zaskakujące bo twórcy dobrze gubią tropy aczkolwiek ponownie nieco naciągane.

W filmie jest za to całkiem sporo morderstw i kilka dość nieprzyjemnych scen. Wyposażenie mordercy - brzytwa plus kwas daje spore pole do popisu i twórcy z niego skorzystali. Co prawda kilka zabójstw podziwiamy z offu natomiast te, które będziemy mogli zobaczyć są naprawdę krwawe. I fakt, są trochę nieudolne i nie zestarzały się szczególnie dobrze ale nadal są mocnym punktem filmu. Wspomnę jeszcze, że twórcy zaserwowali również kilka scen, na które nasuwa się z automatu reakcja "co tu się właśnie odwala?!" ale nie będę psuł zabawy. ;)

Innym atutem jest zdecydowanie ścieżka dźwiękowa. Klimatyczna, wpadająca w ucho, porządnie zrealizowana. Warto też wspomnieć o kilku znanych twarzach, które pojawiają się w obsadzie. W rolę detektywa Nortona wcielił się niezawodny Luigi Pistilli a wtóruje mu między innymi urocza jak zwykle Dagmar Lassander.

Podsumowując, nie jest źle, nie jest też szczególnie dobrze, ot jest po prostu przeciętnie. Fani gatunku mogą sprawdzić bo kilka rzeczy dla siebie z pewnością tu znajdą.