Moim zdaniem Sammo Hung wykonał dobrą robotę, biorąc pod uwagę jeszcze to, że dawno nie zajmował się reżyserką. Wykreował swoją postać w miarę realistycznie, demencja itp. Jako dramat z elementami walk wyszło się sprawdził. Mimo swojego wieku pokazał jeszcze, że potrafi się obronić. Yuen Biao w końcowej scenie też się pojawił, jeszcze tylko Jackie Chana brakowało i wszyscy trzej przyjaciele spotkaliby się na planie jak za dawnych czasów. Dobra muzyka, montaż i ciekawa historia. Minusem była ta kamera maskująca podczas niektórych walk, ale to jest już raczej zrozumiałe dlaczego taka była. Mi się film podobał, ale nie należy się nastawiać, że będzie to superprodukcja, ale fani Sammo Hunga powinni obejrzeć.

Nie znam się na kinie azjatyckim, więc trudno mi się odnieść do twórczości reżysera. Z tego co zapamiętałam z filmu to jedynie intro było ciekawe - jakieś fragmenty kronik filmowych i intrygująca muzyka.

Sporo Twoich komentarzy widziałem pod filmami z Azji, więc myślałem, że jesteś tak wtajemniczona jak ja ;) Możliwe, że gdybyś obejrzała więcej filmów z Sammo Hungiem może wyżej byś oceniła. Moja ocena odnosi się do jego twórczości, za to, że nie przesadził, w sensie, że nie przełożył akcji nad swoje możliwości (bo gdyby tak zrobił w filmie byłoby pełno komputerowych efektów), ten film był troszkę w innym stylu, bardziej emocjonalny, z wielowątkowym dramatem, to mi się podobało. Odniosłem wrażenie, że zawsze chciał zrobić taki film, ale kiedyś był młody i bardziej skupiał się na walkach i świetnie mu to wychodziło. Razem z Jackie Chanem i Yuenem Biao wymiatali. Teraz nadrobił czym innym.

zgadzam się z Twoją opinią a także ten film mi się podobał i Sammo zagrał bardzo przekonująco