Właśnie dlatego, że nie wyszła typowa masówka, film przyjemnie się oglądało.

Co kto woli, dla mnie nieprzyjemnie się oglądało. Film pędził na zlamanie karku, byly non stop przeskoki między teraźniejszością a przeszlością, zamiast normalnie chronologicznie opowiedzieć historię, djae to wrażenie jakby jakiś niestabilnie człowiek chciał tobie historię opowiedzieć :

- no więc jest taki stary człowiek, który ma firmę, ale dał się zabić
- kiedyś w przesżlości zaadoptował chłopca w Jugosławii
- aha no i jest taki młody awanturnik, co spędza upojną noc z nieznajomą,
- ktoś go ratuje,
- ten młody dowiedzial się, że ten stary neie żyje i daje dyla,
- ale wróćmy się do przeszłości, ten młody chciał uciec z domu jak się dowiedział, że mają go zabrać gdzie indziej.

itd.

Dobrym przykładem nie-chronologicznie opoiedzianej historii jest "Eternal Sunshine of the spotless mind". Ale tutaj się nie wypala, tutaj po prostu to nie ma sensu i denerwuje.

Przez tą ciągłą pogoń, gdzie ktoś kogoś ściga, ucieka itp. nie mamy szansy nawet poczuć jakichkolwiek klimatów. To, że raz na jakiś czas rzucą cię w inny zakątek świata nie znaczy, że to jest poprawne budowanie klimatu. Nie ma napięcia, bo kto jest za co odpowiedzialny można się od razu domyślić, i wcale nie ma elementu zaskoczenia. Mówię zwłaszcza o szefie ochrony i Fergunson.

Nie ma też napięcia bo cały czas coś się dzieje, więc nie jest przygotowany/a na specyficzny istotny zwrot. Gdy ciągle coś wyskakuje, to w pewnym momencie machasz ręką i ci wszystko jedno.
Jest to okropnie chaotyczny film, bez ladu i składu, bardzo niepoprawny jeśli chodzi o opowiadanie historii, bardzo pretensjonalny i denerwujący. Przynajmniej ja ten film tak odebrałam, stąd niska ocena.

Nie twierdzę, że film ma jakiś niesamowity klimat i jest pełen napięć i zwrotów akcji i rewelacja w ogóle. Średniak na plus. Ale film oglądało się przyjemnie jako zabicie czasu i na pewno był lepszy od masówek amerykańskich, gdzie normą jest przewidywalność akcji (a co za tym idzie brak zaskoczeń) i totalny brak klimatu.