Syn troskliwie opiekuje się ojcem. Rano chodzą po tytułowym lesie, syn dokonuje ablucji zniedołężniałego rodziciela, karmi go. I tak przez godzinę. Praktycznie zero dialogów. Ciężki czarno-biały film. Kpina z widza. W roli syna Mariusz Bonaszewski.
Bardziej wyzwanie dla widza, nie kpina. Kpiną godną wyszydzenia jest tak absurdalny komentarz. Już chociażby za same zdjęcia należy się z 5.