Tylko ja miałem wrażenie, że ten film wygląda, jakby ktoś poświęcił noc na obejrzenie Gladiatora, 300 i paru odcinków Spartacusa i postanowił w przypływie geniuszu zrobić coś "lepsiejszego", a że nie było go stać ani na Crowe'a, ani Phoenix'a (niech mi ktoś powie, że Ifikles nie przypominał od razu Kommodusa? :D ), ani Butlera to zadowolił się upchaniem McIntyre'a do jakiejś pobocznej rólki, i skopiował sobie trochę ujęć z 300, wycinając z nich tylko każdą kropelkę krwi, żeby czasem dzieci też mogły oglądać? Przecież każdy wie, że wielki kamol na łańcuchu uderzając w człowieka z impetem co najwyżej go przewróci... ;)