zgadzam się jak najbardziej, świtna komedia :)
Popłakałam się ze śmiechu przy scenie - mamy z wibratorem i bateriami :))
Poza tym film, przy swojej bardzo zabawnej konwencji, posiada też dość odważne sceny i ciekawą ścieżkę dźwiękową z Sarah McLachlan i jej tytułowym utworem na czele. Polecam gorąco ten film, nie będzie to czas stracony:)

Również zgadzam się z Waszymi opiniami, poprostu świetna komedia :)))
Scenka mamy z wibratorem jest przekomiczna to fakt :) heh :)))
Jednakże najpiekniejszą sceną jest malowanie obrazu własnymi ciałami dwóch głównych bohaterek :))) Piękna scena.

scena z malowaniem obrazów jest piękna, to fakt. Ale jak dla mnie za dużo było pokazane w tym filmie, w sensie, że wolę, jak miłość lesbijek jest pokazana bardziej subtelnie :P Jak chociażby w "Fingersmith" :D

Kolorów miłości jest wiele. Możliwe, że w "Czekoladzie" tej subtelności nie było prawie wcale, ale to taka zabawna konwencja filmu. Rozśmieszyła mnie bardzo scena, w której dziewczyny się kochają i słysząc hałasy jedna do drugiej szepcze "nie przestawaj!" na co druga odpowiada "ty zwierzaku!" :) To było tak słodko-zabawne, a w gruncie rzeczy bardzo ludzkie.
W sumie trudno jest pokazać na ekranie subtelność, gdy obie osoby mają dość gorące temperamenty.
Zobaczcie np to http://www.youtube.com/watch?v=Dwc7AOrOQa0
raczej trudno tej scenie odmówić subtelności, a jak pada już jedyne słowo w tym klipe to ja się dosłownie rozpływam.
W bardzo subtelny sposób pokazana jest miłość np w "Fire" i "Ji Sor", dwóch pięknych azjatyckich filmach. Praktycznie prawie bez pokazywania nagości widz (raczej płci żeńskiej) czuje ją wyłącznie swoimi zmysłami za pomocą trafnie sfilmowanych spojrzeń, czułych gestów i dobrze dobranej muzyki.
Mimo, że sama mam gorący temperament lubię zarówno filmy, w których jest wiele pokazane, jak i te, gdzie za pomoca dość oszczędnych środków pozwala mi się samej poczuć tą więź emanującą z ekranu.