1. Green Lantern - idiota. Jak można się śmiać z tego, że Batman nie ma żadnych umiejętności, gdyby sam, mając mniej szczęścia ze znalezieniem pierścienia mocy by nie miał. Poza tym każdy jego udział w filmach kończy się u mnie załamywaniem rąk przez efektywność, efektowność i kreatywność wykorzystywania przez niego mocy pierścienia. Nie lubię go i już.
2. Dubbing w niektórych momentach. Chciałoby się usłyszeć potężne je*nięcie bassami w głośnikach, tymczasem dostajemy takie kwiatki jak ze sceny po napisach. Śmiech politowania :D
3. Kiepsko rozpisane kwestie dialogowe. Tak właściwie to trudno tu szukać zapadających w pamięć kwestii, wszystko jest takie płytkie i dziecinne, nawet biorąc pod uwagę fakt, że to kawał dobrej animacji, nawet dla osoby która już jakiś czas temu skończyła 20stkę.
4. Skróty w fabule. Co Batman zrobił, żeby ocalić Supermana przed tajemniczą substancją i jak sam się uratował przed rozjuszonym supermocarzem? Ano scenarzysta pominął parę linijek i od razu przeszedł do rozwiązania sytuacji bez jej przedstawiania.
5. Za dużo było tych potworów. W scenie wciągania ich do portali pokazali to globalnie i aż trudno uwierzyć, że podwładnym Galactusa udało się porwać tak małą garstkę cywili, trochę to śmieszne było.
Co do jedynki - Hal Jordan nie znalazł pierścienia, tylko został przez niego wybrany. Ponadto - nie Galactus, a Darkseid. Co do reszty film-kupa, nie wiem po co kolejny film o powstaniu Ligi, już New Frontier był słaby, a to zeszło poziomem znacznie niżej.