Film jest kiepściutki - tani, dziwacznie zagrany, próbujący jechać nutą rżniętą z "Blade Runnera" (mrok, zepsucie, upadek cywilizacji, a do tego detektyw trochę w stylu noir), owinięty jednak wokół tak bełkotliwej intrygi, że nie sposób odłowić z całości choć krztyny sensu. Na plus mogę tylko zaliczyć trzy rzeczy: znośny mroczny klimat, tandetne, ale i sugestywne dekoracje oraz polski akcent, kiedy do dzieciaka - a akcja dzieje się we Władywostoku lat 2030-tych - podchodzi facet i mówi po polsku "Chłopcze, poproszę gazetę. Dziękuję". Po czym wybucha.
Finalnie - ciągnięte za uszy 3/10