Lis i Pies jest najpiękniejszym obrazem w historii tej wytwórni. Nie jest znany, nawet porządnego wydania w Polsce na DVD nie ma z tą produkcją, ale tak wyciska łzy jak żaden inny film. Jedynymi minusami są bohaterowie jak Dzięcioł, Wróbel, Borsuk czy Jeżozwierz, którzy są nudni i momentami irytują. Jest gorzki i przygnębiający do samego końca. Znakomite obrazy, kreska i oddania realnego świata na ekranie. Tym większy zachwyt, bowiem powstał on w najgorszym okresie wytwórni. Numer jeden u mnie z animacji Disneya, prawdopodobnie już na zawsze. :-)
Dzięcioł i wróbel mi nie przeszkadzali, bo to takie postacie, które rozluźniają atmosferę. Coś jak Timon i Pumba w "Królu Lwie". Jedynymi minusami są: scena, w której stary Max, zamiast zginąć, zostaje tylko ciężko kontuzjowany (złamana łapa) i brak rozwinięcia wątku, że stary Amos zabił matkę Todda, więc Todd chce się za to zemścić.
Gdyby stary Max zginął, Miedziak miałby prawdziwy powód do zakończenia przyjaźni i do zemsty. A on tylko złamał łapę, i to bardziej przez własną powolność niż przez Todda. Więc to było naciągane. Film byłby mocniejszy, gdyby Max zginął. A ten stary Amos to jakiś maniak, bo w sumie Todd nic takiego nie zrobił: nie zabił nawet jednej kury, a Max nie zginął. Więc Amos też nie ma powodu, by ścigać Todda. Więc właściwie nie ma motywu. Czy Amos jest tutaj czarnym charakterem? Nie wiem, czy taki był zamysł, ale ja życzyłem mu jak najgorzej. Miałem wręcz nadzieję, że on na końcu zginie.
Amos jest raczej zagubiony w świecie i nie wie, co się wokół niego dzieje - nie znał prawdy o lisie. Trochę jak Zuko z "Awatar: Legenda Aanga", który nie umiał rozróżniać dobra i zła, więc za stricte antagonistę raczej go uznać nie można - tu jest podobnie.
I tak miało być, bo tak jest w książce Daniela P. Mannixa, która stała się podstawą scenariusza. Ale główny animator wytwórni Art Stevens "nie chciał mieć śmierci na ekranie" i doprowadził do takich właśnie absurdów.
Jest znany, ale mało znany. Dzięcioł i wróbel troszkę śmieszyli jak próbowali złapać gąsienicę. I właśnie łzy wyciska ta animacja :)