PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1021}

Listonosz zawsze dzwoni dwa razy

The Postman Always Rings Twice
7,2 10 151
ocen
7,2 10 1 10151
6,3 3
oceny krytyków
Listonosz zawsze dzwoni dwa razy
powrót do forum filmu Listonosz zawsze dzwoni dwa razy

Z przykrością to stwierdzam, ale zawiódł mnie ten film. Przede wszystkim denerwujące jest tutaj to, że twórcy nie wiedzą naprawdę jaki chcieli zrobić film. Na początku zapowiada się thriller - z dużą dawką erotyzmu. Później zaczyna pojawiać się wątek z czarnych kryminałów z lat 50-tych, czyli żona zabija męża dla kasy, przynajniej tak próbują insynuowac twórcy (a może to tylko moja nadinterpretacja), dopiero potem okazuje się, że niby nic o tym nie wiedziała, mniejsza o to... Mamy ten thriller, wszystko rozgrywa się dość ciekawie, a tu otrzymujemy kompletnie inne klimaty - wszystko to zmienia się w dramat sądowy, później zalatuje to straszliwie obyczajówką aż do samego, dramatycznego finału - mógłbym nawet rzecz iż jest to melodramat, choć byłoby to dość przesadzone. Tak, więc denerwujące ejst to, że nawet się tego filmu zakwalifikować do żadnego gatunku nie da. I tak naprawdę Rafelson starajac się stworzyć film z pogranicza różnych gatunków, tworzy coś strasznie powierzchownego. Dotknięte są tu różne tematy, wątki a potem się ich już nie rozwija.
A jak jest z innymi rzeczami? Otóż aktorstwo stoi na wysokim poziomie. Muzyka też jest całkiem ciekawa, choć bez rewelacji. Niestety wina stoi tutaj po stronie reżysera, powstał film dobry, ale nic więcej.
PS - zaskoczyła mnie erotyka zawarta w tym filmie, która jak na rok 1981 jest dość "odważna" - scena ze stołem kuchennym dość ciekawa :P

ocenił(a) film na 6
Albertino

Komentarz ten napisałem, nie znając topicu Albertino. Jako, że nietaktem by było rzucenie go osobno, wrzucam go tutaj. Wszelka zbieżność jest absolutnie niezamierzona. Po prostu nasze odczucia były wyjątkowo zbieżne...


To nie jest zły film. Trudno uznać go też za dobry. Problem z nim jest jeden - miota się ze stylistyką bardziej niż Nicholson z Lange na stole kuchennym. Rafelsonowi zabrakło samodyscypliny, by zbudować z tego jednolity i spójny obraz. Tak więc to co zaczyna się jak intrygująca erotyczna gra (niezła scena w kuchni) przekształca się w inteligentny kryminał nawiązujący do kina noir, przez co napięcie udaje się utrzymać mniej więcej do połowy seansu.

Niestety synkretyzm gatunkowy tej opowieści sięga dalej – mamy jeszcze dramat sądowy, tradycyjny romans, a gdy reżyser stwierdza, że trzeba podbić tempo, znów uderza kryminalnym chwytem, po to, by za chwilę powrócić do sielankowych klimatów. Widząc jednak, że musi jednak jakoś to zakończyć, od niechcenia przerywa wszystko tragedią doskonale wpisującą się w kino noir. Rozchwianie gatunkowe jak stąd do Nebraski, niemniej co za dużo to niezdrowo. W najbliższym czasie sprawdzę oryginał. Mam nadzieję, że będzie lepiej… }

Moja ocena - 6/10

Grifter

Do Griftera (poprzednia odp byla do Albertino):
W ten sam desen co do Albertino. Czemu mieszanka stylow stanowi dla ciebie problem ?
Jesli to moze ci poprawic odbior tego filmu to przyjmij sobie na przyklad ze jest to film pierwszy - i stad jedyny, przynajmniej w czasie kiedy powstal - w swoim rodzaju, i ze jako taki zapoczatkowal nowy gatunek. Tylko tak dla kontrastu z waszymi odczuciami - ja nie mam problemow z trawieniem tej mieszanki stylow. Ale tez, jak wy, nie uwazam "Listonosza..." za arcydzielo. Dla mnie: film wiecej niz dobry ze specyficznym fajnym klimatem. No i swietne pelnokrwiste kreacje Jacka N. i Jessiki L.

ocenił(a) film na 6
Mr_Pomeron

"Jesli to moze ci poprawic odbior tego filmu to przyjmij sobie na przyklad ze jest to film pierwszy - i stad jedyny, przynajmniej w czasie kiedy powstal - w swoim rodzaju, i ze jako taki zapoczatkowal nowy gatunek."

Celowo musiałem skopiować owe zdanie, bo przyznam bez bicia i ekscesów na stole kuchennym, że nie bardzo je rozumiem. Nieokiełznany gatunkowy misz masz gatunków niby coś miał zapoczątkować? I jeszcze być jednym z pierwszych w..."gatunku". Normalnie cuda filmowe, gatunkowe. Tuskowe i sokółkowe wysiadają...

Aha - pociesz się, że oryginał z 46 również prezentuje zdrowe rozchwianie gatunkowe (więc Twoja teoria o "pierwszym filmie w historii gatunku" padła na ryj). Inna sprawa, że prezentuje sobą fantastyczną scenę finałową (główny bohater wyjaśnia w swym końcowym dialogu sens tytułu filmu), której w nowej wersji, nie wiedzieć dlaczego, nie uświadczysz...

Sprawdź oryginał. Naprawdę warto !!

Albertino

Film podoba ci sie tak sobie - Ok. Ale robic zarzut z tego ze "nawet się tego filmu zakwalifikować do żadnego gatunku nie da" to dla mnie dziwactwo. Po co ci to zakwalifikowanie ? I dlaczego za samo to ze moglbys (gdybys mogl) go gdzies zakwalifikowac mialaby wzrosnac jego wartosc ? Chyba za masz go na DVD albo na jakims innym nosniku i bez zakwalifikowania nie wiesz na ktora polke (z jakimi innymi filmami) go wrzucic. Ale to, jak na moj gust, malo istotne kryterium do oceny jakosci filmu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones