Pierwsza część była lekka, przyjemna, ciepła - taka jakie powinny być święta. Ta jest porażką, beznadziejne wątki, same problemy, choroby, z kina wyszłam po prostu zmęczona. Zamordowali fajny wątek z Kostkiem - cała ta heca z wazonem trwała za długo i była średnia. Wątek z Zakościelnym i tą laską - no naprawdę, przespali się raz i miłość do grobowej deski tak że rozstali się z narzeczoną? Kpina. Wątku z Małgorzatą nawet nie komentuję - okropieństwo, zero świąt, dołujmy ludzi bardziej. Karolak zbyt wulgarny - po co? Raz było śmiesznie, jak zaczął powtarzać non stop psia dupa zniżyliśmy się do humoru toaletowego. Wątek z chłopakiem - Kożuchowska świetna aktorka, ale rolę miała beznadziejną. Wyjmują jej syna z płomieni, nieprzytomny a ona stoi, patrzy się i po chwili podbiega lekkim truchtem - Nic Ci nie jest? Matka powinna wariować na jej miejscu. Poza tym znowu wątek mordujący święta. I ostatni jedyny, który w miarę mi się podobał ze Szczepanem i Kariną, bo Dygant w końcu mogła się wykazać i jej bardzo wyrazista postać nareszcie nabrała sensu. Żałuję bo to mógł być naprawdę dobry, świąteczny film tak jak pierwsza część a jest to film, którego na pewno nigdy więcej nie obejrzę.
Podpisuję się pod tym obiema rękami. Co prawda obejrzałam film dopiero dzisiaj, ale CHWAŁA b., bo by mi nastrój świąt tylko zepsuł. Znajomi mówili, że film jest z lekka smutnyi nie zbyt świąteczny ale to co zobaczyłam najzwyczajniej mnie zdołowało...Uśmiechnęłam się raz - gdy Dygant się kłóciła ze Szczepanem obok taksówki. Przez resztę filmu albo czekałam na koniec scen z poszczególnymi parami, albo powstrzymywałam się od płaczu. Akcja z Małgorzatą strasznie dobijająca, wątek z rodziną Kożuchowskiej naciągany do granic możliwości, teksty Karolaka do porzygania, ze Struhra teraz zrobili kompletnego idiotę...wazon na święta. Wyglądało jakby jego z tą całą Doris "trzymał w kupie" i łączył tylko i wyłącznie Kostek a nie miłość.
Na puentę zostawiłam sobie największy badziew całego filmu, relacja Zakościelnego-Żmuda-Lamparska.
Nosz ja pier***...kompletnie nie rozumiem na jakiego kija wstawili tam kolejnych bohaterów do znudzenia mdłych. Masz rację - dla jednego przygodnego seksu należy rzucić w cholerę narzeczoną (niby chciała go zmienić, kasa i kasa, starzy wpływowi no ale PRAWDZIWA miłość zawsze zwycięży, nawet jeśli bzykanko było 4 lata temu gdzieś w namiocie). Blech...
Ja posunę się jeszcze dalej - to totalna pomyłka - nieporozumienie - ten film nie powinien powstać - 1/10 !!!
Zgadzam się. Niestety scenarzysta napchał ile się dało z filmów amerykańskich o podobnej tematyce i to się nie sprawdziło. Zakościelny, Żmuda - Trzebiatowska, Adamczyk z gumą bijący w worek, Karolak jak Arnold w Świątecznej gorączce i Stuhr z Gąsiorowską i synkiem jak w Bezsenności. Dodatkowo Wróblewska. Sorry ale to najgorsza komedia romantyczno - świąteczna jaką oglądałem.