Po próbie zabójstwa pielęgniarki McMurphy dostawał na pewno potężne (już oni się tam w szpitalu postarali żeby takie były) dawki elektrowstrząsów i to przez dłuższy okres czasu. W końcu przesadzili i zrobili z niego "warzywo" skazując go na resztę życia w szpitalu i to w takim a nie innym stanie. Wódz wyświadczył mu przysługę, skrócił to i na swój sposób pomógł McMurphy'emu uciec od tego tak jak obaj chcieli.

Rzeczywiście, jest to jakieś wytłumaczenie, ale podczas gdy McMurphy jest duszony, wierzga się tak, jakby na prawdę chciał żyć, miał tę siłę do życia taką samą, jak przedtem, dlatego czyn Wodza był/jest dla mnie niezrozumiały :/

Wydaje mi się że to coś w rodzaju bezwarunkowego odruchu, McMurphy był nieobecny ale przytomny to i się bronił. Nie wiem, ciężko mi powiedzieć jak naprawdę zachowuje się duszony człowiek ;) Tak czy inaczej strasznie mnie ta scena zdołowała.

Nie prawda. Zrobili mu lobotomię co przekształciło go w kalekie warzywo.

Wódz powiedział, że bez niego nie idzie. Wiedział doskonale, że zrobili mu lobotomię (nie elektrowstrząsy), bo miał szwy na czole. Nie chcąc go zostawić tam na wieczność wolał odebrać mu życie. A to, że rzucał się na łóżku to akurat nic dziwnego. Otępienie psychiczne nie oznacza, że człowiek jest niesprawny fizycznie, zatem odruchy bezwarunkowe były widoczne jak u każdego.

"jest to jakieś wytłumaczenie" - jak najbardziej trafne. Nie był sparaliżowany, tylko zrobili z niego dożywotnie zombie, dlaczego więc miałby się nie wierzgać i nie mieć odruchu bezwarunkowego jaki występuje przy duszeniu? Chyba tylko osoba sparaliżowana nie mogła by nic zrobić. Taki odruch nie jest raczej zależny od stanu psychicznego. Możesz nie wiedzieć gdzie jesteś i jak się nazywasz a i tak będziesz się bronić, jak ktoś będzie cię dusił. Wódz ukrócił jego męki. Prawdopodobnie chodziłby od ściany do ściany nic nie mówiąc i gapiłby się przed siebie tępym wzrokiem do końca życia. :)

W książce było tak że zrobili mu lobotomię, a wódz wiedział że McMurphy niechciałby tak żyć, więc zrobił to co zrobił.

Ogladalam film bardzo mna wstrzasnal. Wydaje mi sie, ze na McMurphym wykonano zabieg lobotomii,co spowodowalo, ze stal sie warzywem.

McMurphy przeszedł zabieg lobotomii , co zrobiło z niego coś w rodzaju warzywa tzn. mózg już nie pracował tak jak powinien , odebrali mu wszystko to co ludzkie , a wódz wiedział , że McMurphy nie chciałby tak żyć , więc wyświadczył mu przysługę wykonując na nim eutanazję . McMurphy wierzgał się , ponieważ jego mózg dalej odbierał bodźce , więc to było w coś w stylu ruchu bezwarunkowego . Podsumowując , McMurphy stracił świadomość , możliwość myślenia oraz możliwość analizowania uczuć , tzn. nie wiedział ,które odczucia są przyjemne, a które nie.

kiedys ktos pisal na tym forum ,ze wg wierzen indian , dusza zabitego czlowieka podaza razem z morderca , jezeli rzeczywiscie indianie w to wierza , to jest to piekne wytlumaczenie kocnowki filmu :) pozdrawiam

Przejmująca końcówka... też miałam wątpliwości, czy McMurphy przypadkiem nie udawał i nie próbuje się jednak w ostatniej chwili ratować, ale to jak był "leczony" na pewno nie było obojętne dla jego organizmu... takie pozbawienie życia chyba zawsze budzi pewne kontrowersje, ale jeśli coś takiego istnieje wśród wierzeń Indian, to było to jedyne słusze wyjscie wg Wodza i spełnienie obietnicy