Zgadzam się z powyższym komentarzem. Też jestem rozczarowana tym filmem. Spodziewałam się czegoś dużo lepszego. Wiele rzeczy pozostaje niejasnych, ale nie w taki sposób jaki czasem jest fajny tzn żeby widz trochę pogłówkował, tylko po prostu oglądamy i pytamy siebie "o co tu do cholery chodzi"?
Film jest słaby, niestety. 4/10 a i to za dużo.

Uważam, że pytanie "o co tu do cholery chodzi?" jest pytaniem zbędnym, wszystko podane jak na tacy, ba, wszystko, a zarazem nic. Okropnie zawiodłam się na tym filmie. Głębia? Jaka głębia? I myślę, że to wcale nie jest spowodowane klimatem kraju, w jakim został nakręcony ten film. By nie być gołosłowną, wtrącę, że jestem absolutną przeciwniczką chorwackich tworów, jednak film "Miłe, martwe dziewczyny" (mocne 8/10) wywarł na mnie pozytywne wrażenie, więc precz z uprzedzeniami, a "Love Sick" jest po prostu gniotem. Widziałam wiele komentarzy, w których ów film jest porównywany do "Lata miłości" (5/10) - owszem. Utrzymany w podobnym tonie, ale (o dziwo!) dużo gorszy niż poprzednik. Nie polecam! (2/10)

Cóż to znaczy, że w tym filmie nic nie jest takie jak powinno? Jakie niby być powinno? Istnieją jakieś ustalone i nienaruszalne kanony w tej materii? Poza tym ten film ani nie miał nikogo szokować, ani łamać żadnych granic. Ktoś cię zmylił, a ty mu uwioerzyłeś. Miłść lesbijska jest pokazana w sposób naturalny. To nie jest zresztą główny temat filmu. Nie wiem w jaki sposób oglądasz filmy i jaką głebię dostzregłeś w "Avatarze", któremu dałeś najwyższą ocenę, albo w serialu "Californication" (tu dopiero jest wielka głebia LOL), ale najwyraźniej filmu Giurgiu nie zrozumiałeś, więc niepotrzebnie się odezwałś w tym temacie. Wracaj do płycizn zza oceanu.