PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=7451}
3,7 1 586
ocen
3,7 10 1 1586
3,0 5
ocen krytyków
Lubię nietoperze
powrót do forum filmu Lubię nietoperze

„Lubię nietoperze” to polski horror z lat osiemdziesiątych. W tym gatunku nie mamy ani dobrych tradycji, ani wielkich osiągnięć. Film w reżyserii Grzegorza Warchoła i z jego scenariuszem napisanym wespół z Krystyną Koftą, niestety tę opinię potwierdza. Chociaż nie jest to mój ulubiony gatunek filmowy, myślę, że czasami warto obejrzeć to, za czym się nie przepada, nawet wtedy, jeśli przez krytykę film nie został doceniony (delikatnie mówiąc). Ktoś zapyta zatem, po co się katować? A chociażby po to, aby zobaczyć, jak nie powinno się horroru robić, aby wyrobić sobie własne zdanie, a nie posiłkować się recenzjami i opiniami. Pomysł scenarzysty i reżysera – chybiony. Akcja mało spójna a horror niestraszny – tak można by podsumować tę produkcję. Nie bardzo wiadomo, gdzie rzecz się rozgrywa, czas też raczej bliżej nieokreślony. W jednej scenie można dostrzec „Str Baumillo”, a więc równie dobrze może być strasse jak street, a więc gdzieś w Europie. Klinika doktora Junga mieści się w jakimś pałacu, czy zamczysku prawie gotyckim – co chyba miało tworzyć podobieństwo do transylwańskiego zamku Draculi. Scenografia i rekwizyty – to pomieszanie wszelakich konwencji i gatunków. Obok mercedesa w stylu retro, quady, jeepy i samochody sportowe. Przedziwne więzienie dla wampirów w klatkach na plaży nad oceanem nie wiadomo jakim. Lewitująca pod sufitem ciotka. No i cała galeria przedziwnych postaci – pacjentów kliniki doktora Junga.
Takich sprzeczności można by jeszcze wymieniać wiele.
Główna bohaterka Iza, jak na wampirzycę, raczej mało straszna, choć bez wątpienia piękna. Tę postać kreuje, moim zdaniem całkiem nieźle, debiutująca wówczas Katarzyna Walter. Myślę, że w takim HORRORZE trudno się wykazać nawet przy maksimum dobrej woli, talentu i urody. Mimo wszystko uważam, że debiut interesujący, a postać wampirzycy ślicznej i młodej choć niestraszna, na pewno przykuwająca uwagę widza… Film, moim zdaniem, warto również obejrzeć ze względu na kreację Małgorzaty Lorentowicz i Marka Barbasiewicza. Swego czasu wszyscy zachwycali rolą tego drugiego. Czy słusznie? Aby ocenić, trzeba zobaczyć. Niewątpliwą zaletą są ładne zdjęcia plenerowe i muzyka Zbigniewa Preisnera budująca nastrój grozy… tam, gdzie aż tak groźnie nie jest.
Z kilku wyżej wspomnianych względów, myślę, mimo wszystko, film warto obejrzeć, chociaż nie jest to produkcja „wysokiego lotu”. Ktoś rzec może strata czasu. Jeśli tak, to niewielka -76 minut! Obejrzeć warto, nie bezwarunkowo i koniecznie, również ze względu, a może przede wszystkim, na przesłanie jakie ze sobą niesie. Horror i przesłanie?
A i owszem. Można skwitować je łacińskim przysłowiem „Amor vincit omnia” – miłość zwycięża wszystko, nawet cechy wampiryczne. Dzięki miłości główna bohaterka uwalnia się od swych demonicznych skłonności. Ale niestety nie ma happy endu, gdyż okazuje się, że cechy wampiryczne są dziedziczne…
Film, który w zamierzeniu miał być horrorem, takim z pewnością nie jest w klasycznym pojęciu tego gatunku.
Ale czy zawsze musimy się bać wampirów? Jak widać bywają śliczne, sympatyczne… i potrafią pokochać żarliwie… A może właśnie o to chodziło?
Nie należy bać się polskiego wampira, szczególnie, jeśli… jest nim Katarzyna Walter – dwadzieścia kilka lat temu :)!
- + 0

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones