Tak się złożyło, że jeden po drugim obejrzałem dwa zaskakująco podobne filmy - "Ludzi miasta" i "Historię FBI". Tutaj Cusack gra polityka walczącego o uczciwość, tam Stewart agenta walczącego o to samo. Wzorzec dość częsty, ale "Ludzie miasta" nie uciekli niestety od literalnych zapożyczeń z klasyki gatunku - "Pan Smith jedzie do Waszyngtonu", taki sam wzorzec postaci, podobna tematyka, a przemowa Pacino o kompromisach chyba ściągnięta "na żywca".