Recenzja filmu "Ludzka stonoga 2"
Martin jest samotnikiem, który mieszka razem z matką na ponurym osiedlu. Pracuje na nocną
zmianę jako ochroniarz podziemnego parkingu. Uciekając od szarej rzeczywistości, Martin
zatraca się w świecie fantasy, inspirowany filmem "Ludzka stonoga". Podziwiając umiejętności
dr Heitera, oraz jego wiedzę na temat ludzkiego układu pokarmowego, Martin decyduje się
wykonać coś niewyobrażalnego - stonogę składajacą się z dwudziestupięciu osób.
Nie mam się zamiaru specjalnie rozpisywać nad czymś, na czym najbardziej do gustu przypadł
mi popcorn. Sam pomysł jest fatalny. To kontynuacja filmu "Ludzka stonoga"
Film, który wyprodukował Tom i Ilona Six, powinien obejrzeć każdy interesujący się kinem. Nie
dlatego, że jest to wielkie kino, lecz błędy popełnione przy jego realizacji będą stanowić
doskonałą lekcję poglądową dla tych wszystkich, którzy sami chcieliby robić filmy.
Wydaje się, że nakręcono wiele pojedynczych scen, które potem ekipa postarała się skleić w
całość ze słabym skutkiem. Laurence R. Harvey, który wcielił się w rolę Martina niesamowicie
irytuje swoim bezustannym szczerzeniem zębów i paskudnym wyglądem, a w szczególności
obleśnymi włosami. W tej kategorii charakteryzatorzy działali bardzo dobrze.
Szczerze mówiąc, kiedy siedziałem i wpatrywałem się w ekran, cały czas tylko zastanawiałem
się, czy ten film ma jakąś fabułę.
Z ekranu wieje emocjonalną pustką a bohaterowie bledną w tempie ekspresowym. Reżyser
zbierał doświadczenia zawodowe przy telenowelach, co się czuje, niestety. Dodatkowo wciąż
irytuje mnie główny aktor - Martin, wzięty przez Sixa, a nie wiadomo skąd, irytował mnie w sposób
niesamowity, zapadającą w pamięć rolą.
Vivien Bridson uchodząca w tym filmie za mega wariatkę, nadal lepiej wygląda niż gra. W ten film
razi niemal wszystko. Chociaż w recenzowaniu pierwszej części wyraziłem ogromną pogardę dla
tego filmu, teraz muszę przyznać, że to ta część jest o wiele gorsza od poprzedniej. Nie polecam
tego filmu go nawet dla zabicia nudy, od której film aż kipi. Osobiście tego filmu nie poleciłbym
nawet osobie cierpiącej na bezsenność, chociaż nuda powoduje, że sam tytuł wywołuje efekt
lepszy niż środki nasenne, więc może warto spróbować. To podręcznikowy przykład tragedii nie
w filmie, tylko dla widza oglądającego taką głupotę. Nic tylko "pogratulować" producentowi, że
wyłożył kasę na produkcję tego czegoś. Chyba był na lekkim kacu.

OCENA: 2/10 - bardzo zły
Uzasadnienie oceny: Jeśli mam oceniać z kryteriami jakimi oceniam każdy oglądany film to
dałem tylko jeden punkt za zachowanie tematyki filmu - oglądając go to jednak horror dla widza
kolejny punkt za charakteryzację tego obleśnego pierwszoplanowego aktora.
Marcin Mańka