Tomas Milian w roli najbardziej pokręconego psychopaty jakiego widziałem od dawna. Co prawda przygodę z tym panem dopiero zaczynam, ale już czuję przed nim respekt.. Szalony, szarmancki, ma powodzenie u kobiet. Mściwy, bezwzględny i brutalny - przez jego głowę nie przebiega chyba żadna myśl, kiedy pociąga za spust pistoletu. A robi to tutaj dość często.
Od magnetyzujacego pościgu z otwarcia, poprzez grzeszne zabawy Tomasa i kolegów (z których mało który obcy wychodzi żywy, patrz: super scena z żyrandolem w willi) aż do świetnego finału rodem z... "Popiołu i diamentu" - wprost nie można się oderwać, a akcja płynie w zawrotnym tempie. Poza Milianem obsada niestety średnia, na szczęście wynagradza to duża porcja przemocy oraz wspaniała muzyka mistrza Nicolaiego. Film naprawdę tak dobry jak mówią. 8/10
Fakt, teraz widzę że muzyka jest jedynie wykonywana przez orkiestrę pod dyrekcją Nicolaiego. A dziwne, bo brzmi bardzo jak jego autorskie kompozycje (instrumentacja i rytmy jak z "The case of the bloody iris"), także łatwo się pomylić z nadmiaru dobra.