Hongkongskie romansidlo dla tamtejszych nastolatek.
Kristy to ubierajaca sie na czarno dziewczyna pracujaca w sklepie z plytami, choc ma wieksze muzyczne ambicje. Pewnego dnia poznaje bogatego i przystojnego muzyka, ktory wyraznie sie nia interesuje. Ale zauwaza tez ze jej najblizszy kumpel, ktorego wprawdzie lubila ale zawsze uwazala za glupka czuje do niej cos wiecej niz tylko przyjazn...
Mnostwo drazniacych ucho piosenek.
Przed najnizsz ocena ratuje ten film tylko animacja do jednego z utworow - mroczna, troche w burtonowskim stylu.
Poza tym to nudy i przewidywalna koncowka.
Plus kilka dialogow o filmach (oczywiscie kryptoreklama produkcji Dennisa Law, ktory wyrezyserowal tego nieszczesnego roma)
Jestem całkiem innego zdania. Film będzie się podobał tym którzy dobrze znają tych aktorów i słuchają ich piosenek tak jak ja np. Od razu rozpoznają ich popularne kawałki, a to że ty nie lubisz canto-popu, to nie znaczy że dla innych będą "drażniące w ucho". Ja akurat znam te piosenki i film mi się podobał. Fakt że fabuły nie było, ale to nie to było najważniejsze. Nikt ci nie kazał oglądać żeby potem "polaczkować" i odradzać innym filmu.