Grupka amatorów za śmieszne pieniądze stworzyła film o zombiakach. Słysząc genezę projektu, można się spodziewać zabawnego horroru ubarwionego hektolitrami sztucznej krwi. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, iż im bardziej dominuje tu humor, tym film jest gorszy, a robi się nieźle dopiero gdy twórcy poruszają poważne tematy... społeczne :o
Całość została podzielona na 6 nowel, ukazujących życie Koreańczyków w okresie epidemii tajemniczego wirusa, który zamienił ludzi w krwiożercze bestie. Pierwsze dwa segmenty uderzają w najbardziej komediowe tony i zgodnie z moją zapowiedzią, okazują się najsłabsze. Dodam, iż historii otwierającej nawet nie zrozumiałem: chłopak się skaleczył, później niewidzialna siła go poharatała, a na końcu zmienił w zombie. Mam rozumieć, iż wirus drogą powietrzną dostał się do krwi, a reszta wydarzeń była halucynacją wywołaną chorobą? Zupełnie nie ogarniam...
Jednak przy trzeciej opowieści film przybiera kształt obrzydliwego dramatu. I wtedy zaczyna być ciekawie. Twórcy nie szczędzą nam mocnych widoków, lecz puenty zadają nam istotne pytania, dla osób lubiących gdybać: a co by było, gdyby żywe trupy faktycznie opanowały świat? Ujrzymy dramaty bycia umarlakiem, walkę z instynktami oraz ludzką podłość w obliczu światowego kryzysu (nawet na apokalipsie niektórzy chcą zarobić). A przy tym wszystkim nie zabraknie mordobić, strzelanin oraz scen soft-gore.
Prawdziwą bombą jest jednak piąty człon filmu, pijący zresztą do polskiego tytułu. Czegoś takiego nigdy nie widziałem... Wyobraźcie sobie co by było, gdyby po zombie apokalipsie wynaleziono szczepionki i uratowano zarażonych... Niegdysiejsi mordercy wróciliby do społeczeństwa, lecz świat nie zapomniałby im czynów popełnionych pod wpływem wirusa. Takie osoby mają problemy ze znalezieniem pracy, depresję z powodu własnych zbrodni oraz są napiętnowani przez bliskich ofiar epidemii. Budzą też nieufność otoczenia. A w tle pojawia się jeszcze pytanie, kto tak na prawdę został bardziej poszkodowany: żywe trupy mordujące zdrowych ludzi, czy zdrowi ludzie, którzy nie czekając na wynalezienie szczepionek zabijali zombie. Szalenie ciekawy pomysł, wykonany z klasą i dobrze zbalansowany między kiczowatym horrorem, a filmem prawie-psychologicznym.
Dzięki wspomnianej historii absolutnie warto zobaczyć "Yieutjib jombi". A że został niedawno wydany w Polsce, macie ku temu okazję.