Właśnie jestem po seansie - domowym. Wiem, że wielu osobom na tym jak i innym forum film ten wydawał się nudny i interesujący.
Lubię europejskie kino, nieco mroczne, lubiące spokój, dające do myślenia, nie narzucające sposobu postrzegania filmu.
Z zadowoleniem mogę powiedzieć, że znalazłam to w tym filmie. Z pewnościa zapamiętam go na dłuższy czas, jak również nie raz zapewne do niego wróce. Mówi się często, że film zawierał za dużo scen erotycznych, lecz wydaje mi się, że wiele z nich było niezbędnych do oddania charakteru postaci jak i klimatu filmu. Co do głównego bohatera - Joe'go, to sądzę że nie był on całkiem pozbawiony uczuć, przynajmniej odniosłam takie wrażenie. Miał swoje sumienie.
Nie będę rozdrabniać się do tego jak powinno się zrozumieć ten film, cóż ... ile osób tyle analiz, recenzji. Ale nie polecam tego filmu ludziom którzy nie podchodzą emocjonalnie do tego co oglądają w kinie. Trzeba troche porozmyślać bo inaczej można się zwyczajnie nudzić.
Ja się nie nudziłam. Byłam głęboko poruszona.
Dodam na koniec, że Ewan McGregor zagrał świetnie głównego bohatera. Rzeczywiście nie było po nim widać jakichkolwiek zbędnych uczuć, świetnie, świetnie ... aż przypomniała mi się jego rola w "Trainspotting".