Politycy przeprowadzają rytualne rzezie. Ci się oburzają, ci rwą szaty i rozdrapują policzki, tamci grożą. I nagle wpada film, przy którym cały czas się uśmiecham. Nie drwi ani nie obraża. Po prostu bawi bez gagów. Wiem, że reżyser kręci się stale wokół podobnych tematów. Ale z takim wdziękiem, że to taniec.