PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=87702}

Mała księżniczka

The Little Princess
7,4 4 722
oceny
7,4 10 1 4722
Mała księżniczka
powrót do forum filmu Mała księżniczka

Jak dla mnie to nie jest adaptacja książki, tylko film dosyć luźno oparty na motywach powieści. Bohaterka książki Frances Hodgson Burnett to mądra i nad wiek dojrzała dziewczynka, która potrafi zachować się z godnością nawet będąc w trudnym położeniu życiowym. Natomiast bohaterka filmu jest po prostu uroczym urwisem. Sam film bardzo mi się podoba, ale z powieścią ma niewiele wspólnego.

ocenił(a) film na 7
agneszko

zgadza się ,bardzo się różni.mimo to podobał mi się.książkę czytam teraz mojej córce , jest zachwycona.

ocenił(a) film na 10
agneszko

To prawda, poza tym Shirley Templer jest jeszcze małą dziewczynką w tym filmie, więc i jej Sara również jest takim rozkosznym urwisem, który musi sobie poradzić w ciężkim życiu. Sara z powieści była miała, o ile dobrze pamiętam, około 12 lat, bohaterka grana przez Shirley ma może 8, może 9. A to spora różnica :) Co nie zmienia faktu, że film jest po prostu cudowny i wspaniały. Niedawno go obejrzałem i jestem pod wrażeniem :)

kronikarz56

W powieści Sara na 7 lat, gdy zostaje umieszczona przez ojca na pensji.

ocenił(a) film na 10
diem_carpe

To prawda, ma 7 lat, gdy ojciec ją umieszcza na pensji, a potem mija kilka lat, a gdy Sara kończy chyba 11 lat, to wtedy ojciec Sary umiera, a ona sama staje się służącą panny Minchin i chyba dopiero po dwóch latach służby u niej Sarę odnajduje przyjaciel jej ojca i zabiera do siebie, a więc Sara na końcu ma około 13 lat. Zauważ, że żadna ekranizacja tego nie ukazuje - bo akcja każdego filmu o przygodach Sary rozgrywa się tak w ciągu jednego roku, góra dwóch lat. A według książki mija kilka ładnych lat, więc wierna ekranizacja powinna mieć dwie aktorki grające Sarę - Sarę w wieku 7 lat i Sarę w wieku 11-13 lat.

kronikarz56

Najwierniej treść książki zobrazował ten miniserial z 1987 roku bodajże.

ocenił(a) film na 10
diem_carpe

A tego serialu nie znam. Bo chyba nie mówisz o anime, prawda? Anime też dość wiernie oddało treść książki i to dość wiernie, choć jak to anime ma w zwyczaju, dodało co nieco od siebie.

kronikarz56

Nie, mam na myśli serial aktorski. Miał 6 odcinków i jest umieszczony tu jako "podobne". Ale to, że najwierniej zobrazował tą historię to nie oznacza, że najlepiej. Ja jednak uwielbiam Sarę w wykonaniu Liesel Matthews

ocenił(a) film na 10
diem_carpe

Rozumiem, bardzo ciekawe. A tego serialu nie znam. A nie ma go może gdzieś po polsku? Chociaż z polskimi napisami? Chętnie bym się z nim zapoznał. Liesel jako Sara była cudowna. O wiele lepsza niż Sara z książki. Dlatego ja również ją wręcz uwielbiam w tej roli :)

agneszko

Mała Księżniczka to moja ukochana książka z dzieciństwa.Ma do niej przeogromny sentyment,ale muszę się zgodzić ze ten film nie ma z książką wiele wspólnego.Ba!Widziałam wersję z 1995 roku.To też nie to samo...Smutne.

ocenił(a) film na 10
mala_ja_filmweb

Jeśli mogę wyrazić swoje zdanie, to mnie się podoba w obu tych wersjach (z 1939 i z 1995), że nie są wierne książce. Może to głupio zabrzmi, ale wolę Sarę z obu wersji filmowych. Ta z książki wydaje mi się zbyt wyniosła i dumna, zbytnio postępujące według zasad, że księżniczce tak wypada. Przykładowo, choć sama jest biedna pomaga biedniejszym od siebie w sprawie z bułeczkami, a dlaczego to robi? Nie dlatego, że czuje chęć pomagania, że ma dobre serce, że nie może patrzeć na czyjąś biedę i sama się objadać, gdy widzi głodujących ludzi. Nie! Ona to robi, bo tak należy postępować będąc księżniczką. Nie mówię, że Sara z książki ma złe serce, ale mimo wszystko, gdy po latach ponownie przeczytałem książkę, mocno rzuciło mi się to w oczy i to mnie trochę razi. Wolę więc obie filmowe wersje, gdzie Sara jest dobrym i uroczym dzieckiem, które postępuje tak, a nie inaczej dlatego, że tak chce, a nie dlatego, iż czuje taki obowiązek.

kronikarz56

Ciekawa teoria.Czytałam Małą Księżniczkę będąc dzieckiem,więc nie naszła mnie wtedy taka refleksja.Masz rację.Coś w tym jest.Pozdrawiam serdecznie.

ocenił(a) film na 10
mala_ja_filmweb

Ja też serdecznie pozdrawiam. Ja czytałem tę książkę jako dziecko i pamiętam z dzieciństwa anime na jej podstawie i pamiętam, że tam Sara była właśnie taka, jak w książce. I w filmach - obu wersjach - była o wiele bardziej sympatyczniejsza, ale zwróciłem na to większą uwagę dopiero wtedy, gdy ponownie jako dorosły przeczytałem tę książkę i w sumie... Wersja z 1995 roku dzieje się w 1914 roku, a nie jak książka w drugiej połowie XIX wieku, a sama Sara jest niemalże inna niż jej pierwowzór z książki. Co sprawiło, iż niektórzy fani uznali, iż film pokazuje losy... córki Sary z książki :) Teoria nieco naciągana, ale cóż... To nawet tłumaczy, czemu twórcy nawet rok i kraj akcji w filmie z 1995 roku zmienili :) A wersja z 1939 roku rozgrywa się w 1897 roku bodajże, czyli w czasach zbliżonych do książki, ale i tak Sara jest bardziej urocza niż z książki. Bo naprawdę Sara z książki budzi chwilami mieszane uczucia tym swoim podejściem do życia. Choć nadal jest uroczym dzieckiem np. raz stwierdziła, że mogłaby zabić pannę Minchin, ale nie jej ubliżyć xD

kronikarz56

O,ja też czytałam Małą księżniczkę w dzieciństwie.Mając chyba 8 może 9 lat.To była pierwsza samodzielnie przeczytana przeze mnie tak gruba książka.Co do wersji filmowych MK,uważam że jak na czasy,w których powstały,nie są najgorsze.Anime,MK także oglądałam.Z młodszą kuzynką.Wysłałam Ci zaproszenie do znajomych.Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
mala_ja_filmweb

Ja czytałem tę książkę jako nieco starszy dzieciak, choć pamiętam, że z trudem przebrnąłem przez okres, w którym Sara jest służącą u panny Minchin. To tak bolesna część książki, że aż płakać się chce. Jeśli chodzi o filmowe wersje, to moim zdaniem każda jest nieodrodnym dzieckiem swojej epoki i przez to ma również niepowtarzalny urok. I każdą z nich bardzo lubię. Wiem, widziałem i zaproszenie przyjąłem. Chętnie porozmawiam z Tobą na prywatnych wiadomościach, jeśli zechcesz. Także pozdrawiam :)

kronikarz56

Tak to chyba najcięższa część tej książki.Mnie też,ciężko się to czytało.Odezwę się do Ciebie jeszcze dzisiaj.Miłego dnia. :)

ocenił(a) film na 10
mala_ja_filmweb

Przyznam Ci się, że nie tylko wtedy, ale nadal dość ciężko mi się to czyta. To zdecydowanie bardzo nieprzyjemna część tej historii. Jest taka smutna i dołująca zarazem. W filmie jakoś tak szybciej to wszystko mija :) Ciesze się, z chęcią odpiszę. Tobie też miłego dnia :)

kronikarz56

Napisałam.

ocenił(a) film na 10
mala_ja_filmweb

Dziękuję. Z chęcią odpiszę :)

kronikarz56

To nie tak z tą księżniczką. Sara nie robi dobrych uczynków, bo tak przystoi księżniczce. Ta zabawa w księżniczkę to jej sposób, żeby radzić sobie z przeciwnościami losu. Najpierw z rozstaniem z ojcem, ze złośliwością Lawinii, potem z tragicznymi warunkami, w jakich przyszło jej żyć. Powtarza sobie, że musi być dzielna, bo jest księżniczką. Kiedy dzieli się z żebrzącą dziewczynką bułkami kupionymi za znalezione pieniądze, sama jest wygłodmiała i przemarznięta. Powtarza sobie, że jest księżniczką, bo obawia się, że głód weźmie górę i sama zje te bułki,

ocenił(a) film na 10
agneszko

Może rzeczywiście tak to było. Sam nie wiem, ostatecznie podobno najlepsze książki są takie, w których pewne rzeczy są zdane tylko i wyłącznie na nasze domysły. A to jest jedna z najlepszych książek i w ogóle najlepszych historii. Ja to odbierałem jako swego rodzaju lekką wyniosłość i dumę, ponadto lekko niepokoiło mnie to, że Sara jest dzieckiem, a jednak z dziecka nie ma praktycznie zbyt wiele. To dość niepokojące w dziecku, że niewiele z dziecka w sobie posiada. Dzieci nie powinny dorastać zbyt szybko, bo stają się cyniczne. Może rzeczywiście jest tak, jak mówisz. Może źle to odczytałem. Ale to zachowanie, pomaganie innym, odbierałem właśnie jako coś w rodzaju poczucia wyższości nad innymi, przekonanie, że jest księżniczką, więc ma obowiązek wspierać biednych. W końcu, jak była jeszcze bogata, dawała jałmużnę biednym i nie pisało nic, aby to robiła po to, że współczuła biednym i chciała pomóc. Raczej wręcz opisano to jako obowiązek księżniczki. Coś, co niekoniecznie musi być traktowane jako przyjemność i czerpanie radości z tego, że się komuś pomogło, tylko ponury obowiązek. Było w tym coś z Izabeli Łęckiej z "LALKI", która wszak też chętnie rozdawała jałmużnę ubogim, ale postrzegała to jako obowiązek elity, bo ona jest arystokratką i jest lepsza od tych prostaczków pokaranych biedą przez Pana Boga, ale jej obowiązkiem jest dawanie od czasu do czasu jałmużny i cieplejszego słowa takim biedakom, którymi w gruncie rzeczy gardziła, a współczuła im tylko lekko z powodu poczucia obowiązku. I coś podobnego widziałem w Sarze. Ale oczywiście to moja interpretacja. Mogłem źle to odczytać, ostatecznie przecież autorka nie opisała uczuć Sary zbyt dokładnie. Zabrakło mi opisu tego, że ucieszyło ją to, iż mogła komuś pomóc i przez to czuła się lepiej. Trochę mi tego brakowało i stąd moja ocena. Być może się jednak mylę, ale troszeczkę dziwnie brzmiało to wieczne podkreślenia, że jest ona księżniczką i musi się zachowywać tak i tak. Można to więc odebrać jako wyrachowanie, jako coś na kształt ponurego obowiązku, który musi wykonywać, bo jest księżniczką, a księżniczki po prostu tak muszą robić. Można, ale nie musi być to słuszna ocena. Jak mówiłem, zabrakło mi co nieco w narracji takich wzmianek czysto ludzkich np. widzi radość kogoś, komu pomogła i już czuje się przez to cieplej. Poza tym jest jeszcze coś. Smuci mnie, że nawet w niedoli Becky zawsze mówiła do Sary per. "Panienko". Nigdy nie zwróciła się do niej po imieniu i zawsze Sara była do niej "Panienką". Dodatkowo Sara nie zrobiła nigdy nic, aby to się zmieniło. I gdy znów była "Diamentową Księżniczką", to zabrała ze sobą Becky jako... damę do towarzystwa, kogoś w rodzaju wiernej służki, a nie przyjaciółkę i i wierną towarzyszkę niedoli. W filmach z kolei Sara i Becky w niedoli są sobie równe i mówią sobie po imieniu, co oznacza, że Sara traktowała ją jak równą sobie osobę. W książce z kolei zawsze był pomiędzy nimi dystans społeczny, który żadna z nich nie chciała usunąć. Dlatego też kładzie mi się to cieniem na postać Sary. Ale to oczywiście tylko moja interpretacja. Być może tak powinno być i Sara dobrze robiła, że tego dystansu nie przekroczyła. Ale mimo wszystko i tak dziwnie się to w książce czyta, zwłaszcza po latach, gdy się to dostrzeże i zapomniało się o tym drobnym pozornie, ale istotnym fakcie.

kronikarz56

To prawda, że Sara nie zachowywała się jak dziecko, była nad wiek dojrzała, co Autorka powieści wielokrotnie dostrzegała. Natomiast nigdy nie czuła się od nikogo lepsza i nie wywyższała się. Znamienny jest chociażby fakt, że oburzało ją, iż zdolniejsze dziewczyny wyśmiewają się z Ermengardy, która nie radziła sobie z nauką. Miała też wiele refleksji na temat swojej dobroczynności, kiedy była bogata. Mianowicie zastanawiała się, czy naprawdę jest taka dobra, za jaką ją wszyscy uważają i czy równie łatwo byłoby jej być dobrą, gdyby była bez grosza. A pomaganie innym naprawdę sprawiało jej radość. Chociażby kiedy podzieliła sie z Becky ciastkami "Nawet gdy jestem księżniczką tylko na niby, mogę czasem zrobić dla ludzi coś dobrego. Ta dziewczynka była tak szczęśliwa, jakbym obsypała ją wielkimi skarbami." Co do Becky, to Sara nigdy nie budowała między nimi dystansu i traktowała ją tak samo, jak koleżanki z pensji. Już przy pierwszym spotkaniu powiedziała jej "Jesteśmy takie same. Po prostu dwie małe dziewczynki. To tylko przypadek, że ja nie jestem tobą, a ty mną." To, że Becky dalej nazywała ją panienką, wynikało z jej podziwu i szacunku dla Sary, która mimo, że została bez pieniędzy, to nadal była niezwykle inteligentną, wyształconą osobą z nienagannymi manierami. Po przeprowadzce na poddasze Sara powiedziała do Becky, "Widzisz, teraz już naprawdę nie ma między nami żadnej różnicy. Nie jestem już księżniczką

agneszko

Na co Becky odpowiedziała; "Cokolwiek się panience przydaży, panienka zawsze pozostanie księżniczką." Zresztą Sara nawet jako bajecznie bogata panienka ubrana w najdroższe suknie nie miała oporów, żeby przytulić Becky, która była nędznie ubrana i czasem po prostu brudna. Trzeba też wziąć poprawkę na fakt, że jednak Autorka powieści żyła w XIX wieku i różnice społeczne były wtedy bardzo wyraźne i zupełnie naturalne. Sposób, w jaki Sara odnosiła się do Becky był i tak czymś jak tamte czasy niesamowitym.

ocenił(a) film na 10
agneszko

Rozumiem. No cóż, jak powiedziałem, moja interpretacja wynika z tego, że za mało w Sarze dziecka, a za dużo dorosłego, przez co naprawdę niekiedy trudno przewidzieć, jak się zachowa i w jaki sposób postąpi. Wiadomo, że zawsze zachowa przy tym godność osobistą, choć uważam, że z tą godnością niekiedy przesadzała. Ostatecznie płakała tylko wtedy, gdy nikt jej nie widział, co jestem w stanie zrozumieć. Ale mimo wszystko nieraz sprawiała wrażenie na mnie osoby, która nie rozpłacze się, bo nie wypada, bo nie wolno, bo księżniczki nie płaczą. To tłumienie w sobie emocji nie przynosi nigdy niczego dobrego i sama Sara czasami nie wytrzymywała i krzyczała na swoją wierną lalkę lub raz na jedną z koleżanek, gdy ta ją zapytała, czy jest głodna. Pytanie było może i głupie, ale tłumienie w sobie emocji spowodowało, że Sara wybuchła i nakrzyczała na dziewczynkę, która wszak nie chciała jej zranić. No i nadal mimo wszystko odnoszę wrażenie, że Sara za bardzo przejmowała się tym, co wypada, a co nie. Nigdy nie skarżyła się na swój los, ale czy aby na pewno to było dobre podejście? Przecież w niej wzbierał gniew i rozpacz, które mogłyby kiedyś skutkować tragedią. Sama Sara powiedziała, że mogłaby zabić pannę Minchin, ale nie jej ubliżyć. Brzmi zabawnie, ale czy aby w tych słowach nie kryje się niepokojąca zapowiedź, iż Sara, gdyby podrosła, to któregoś dnia by zabiła pannę Minchin, gdyż nie wytrzymałaby dłużej z powodu rosnącej w niej rozpaczy, która pcha ją w kierunku frustracji? A tego nie pamiętałem, że miała refleksje na temat wspierania biednych. Mimo wszystko wciąż właśnie smuci mnie ten dystans. Sara jak mówisz, nie chciała, aby Becky traktowała ją jak księżniczkę, ale mimo wszystko pozwalała, aby Becky mówiła do niej "panienko". Nigdy się temu nie sprzeciwiła, nie poprosiła, aby były sobie na "ty". I chociaż ją przytuliła, jak słusznie zauważyłaś, to ze szkoły panny Minchin zabrała ją jako... swoją służącą. OK, damę do towarzystwa, ale mimo wszystko to ktoś w rodzaju luksusowej służącej. A zatem ten dystans społeczny wciąż istnieje, a Sara zachowuje się jak postać z książek, które czyta, czyli wielka arystokratka zniża się do nizin społecznych, bo akurat tak los się potoczył i choć czuje z nimi więź emocjonalną, to i tak nigdy nie będzie jedną z nich, bo zawsze będzie księżniczką, a oni plebsem, który musi znać swoje miejsce. Dlatego mogła sobie mówić, że ona i Becky są takie same, ale nigdy nie były prawdziwymi przyjaciółkami czy siostrami. No tak, w swojej ocenie musimy oczywiście uwzględniać fakt, kiedy powstała ta powieść. Mimo wszystko pamiętam, że jako pierwsze poznałem anime o Sarze, ale niewiele z niego pamiętałem, a i tak Sara wydawała się tam sympatyczniejsza chwilami m.in. raz zniżyła się do tego, aby sprzedawać zapałki, z kolei Sara z książki, odniosłem wrażenie, wolałaby umrzeć z głodu i zimna niż tak się poniżyć. Może naprawdę źle to odbieram, ale czuję, że w niej za dużo dorosłej arystokratki, może i o dobrym sercu, ale żyjącej w przekonaniu, że są pozycje społeczne i nie wolno ich przekraczać, co mimo wszystko kładzie się cieniem na jej osobie. To już coś na kształt pychy. Tak czy siak, anime widziałem najpierw, ale niewiele pamiętałem z niego. Potem widziałem obie adaptacje i obie mi się podobały, ale bardziej ta z 1995 roku, gdzie Sara jest po prostu zwykłą, uroczą dziewczynką o bujnej wyobraźni, podobnej do mojej, gdy sam byłem dzieckiem. Dlatego tak ją lubię, dlatego tak mnie zachwyca jej humor, wesołość, zdolność do robienia drobnych figli swoim prześladowcom i zdolność bycia z Becky na "ty". Ta filmowa Sara to po prostu dobre dziecko pozbawione jakichkolwiek przesądów społecznych itp. Dlatego tak byłem w szoku, gdy udało mi się w końcu znaleźć i przeczytać książkę i odkryć, że Sara w książce jest inna.

Nie gniewaj się więc za moją, być może nadinterpretacje. Być może czegoś nie doczytałem, być może coś zapomniałem. Mimo wszystko jedno możemy o Sarze powiedzieć na pewno: jako postać jest chwilami dość zatrważająca, gdyż za mało w niej dziecka cieszącego się życiem, a za dużo dorosłej analizującej zbyt wiele aspektów swego życia i za bardzo przesiąkniętej epoką wiktoriańską.

mala_ja_filmweb

Wersja z 1995 jest niewątpliwie lepsza niż ta

agneszko

Zgadzam się.Najbardziej zszokował mnie...brat panny Minchin! To tak jakby Amelia zmieniła płeć

Brandon568

Akurat nie miałem okazji czytać ''Małej księżniczki'', wiec ten film podobał mi się tak samo jak wersja z 1995 roku :) - Chociaż to co na pierwszy rzut oka dostrzegam, to zmiana charakteru dziewczynki w tej jednak była bardziej urocza ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones