Chociaż sam film mi się podoba, to nie mogę udawać że tych błędów nie było.
1. Na pewno każdy zauważył- Ian w Ameryce siedzi na balkonie. Nad nim jak byk wystaje mikrofon, który po kilku chwilach znika. Nie, to nie jest parę sekund, można się przyjrzeć dokładnie temu mikrofonowi.
2. Zakończenie filmu, Ian, Joanna i ich syn siedzą w pokoju. A na szafie przed nimi biega wielki szczur! Wątpię aby ktoś o zdrowych zmysłach trzymał szczura w domu, gdy jest małe dziecko. To nie było zamierzone.
Byłam w szoku jak to zobaczyłam:O
jak sie kloca idac droga w gorze widac kilka razy mikrofon ...pierwszy raz takie bledy zauwazylem
jak jechali do szpitala- wsiadali za dnia, jechali juz w nocy ciemnej .:) tak dlugo sie jedzie do szpitala?:D slaby film.
Też to zauważyłam. Poza tym zaraz po operacji dziewczyna biegała po sali (wylewanie zupy ze słoików), a usłyszawszy, że ktoś wchodzi wskoczyła do łóżka. Słyszałam o ludziach wracających szybko do zdrowia, ale to jest mistrzostwo. ;)
Kolejny błąd: "Czy tak zachowuje się kobieta, która oczekuje na swoje pierwsze dziecko?" No luuudzie błagam, nauczcie się polskiego! Oczekuje się CZEGOŚ a czeka NA COŚ!
Tak na marginesie już czepiając się szczegółów pod koniec filmu wsiadali do taksówki w okolicach skrzyżowania al. Jerozolimskich i ul. Lindleya, taksówka odjeżdża w stronę Warszawy Centralnej czyli oddalała się od wspomnianego skrzyżowania. Szpital z którego wychodzą z dzieckiem znajduje się na ul. Lindleya jakieś 200m od w/w skrzyżowania.