Zdecydowanie nie. Film bardzo dobry i ogląda się przyjemnie ale jest to bardzo luźna ekranizacja. Wiele wątków z książki zostało pominiętych lub przekręconych. Obsada też taka sobie. O ile Meg, Amy i Beth mi się podobały (mimo iż zmieniono wiek sióstr) tak June Allyson w roli Jo to lekkie nieporozumienie. Raz że 32 latka w roli 15latki nie wypada zbyt przekonująco to na dodatek zachowuje się przez cały film jak roztrzepana, prosta dziewucha, lekko rozchwiana emocjonalnie. Zupełnie inaczej wyobrażałem sobie Jo, owszem była narwana ale to jak ukazano Ją w tym filmie to lekka przesada. Winona Ryder i Saoirse Ronan były idealne w tej roli. Aktor grający Lauriego to również pomyłka. Nie podobała mi się także Mary Astor w roli Marmee. W książe opisana jako ciepła, niezwykle optymistyczna kobieta tutaj została przedstawiona raczej jako krucha i pełna trosk. Film bardzo przyjemny ale zdecydowanie nie jest to najlepsza wersja Małych kobietek.