Coś było nie tak. Na pierwszy rzut oka to idealna mieszanka prostych wzruszeń bazujących na zderzeniu dziecięcej przyjaźni przekraczającej społeczne podziały z brutalnym światem dorosłej polityki. Jest i trochę autentycznych wydarzeń i pierwsze dziecięce zauroczenia i klimat młodzieżowych powieści o szkolnych latach, chłopięcych psotach i konfliktach. A mnie ten film chwilami zwyczajnie nudził i przede wszystkim wcale nie wzruszał. Może problemem było właśnie to, że to taka kompozycja złożona ze wszystkiego, co najoczywistsze i najbardziej banalne w tym temacie? Tyle, że realia (dla nas) nieco egzotyczne, bo Chile, a nie Europa czy choćby USA i tym w jakimś stopniu może czarować "Machuca". Sama historia w różnych wariantach i w poszczególnych składnikach powtarzała się już setki razy, a tutaj nie zrobiono z niej niczego wyjątkowego. W mojej punktacji tylko 3/6.