Kupuję całą konwencję jedynki - cały ten meksykański klimat, jajcarski humor i nawet ciekawa fabuła sprawiły, że powstał całkiem udany film, będący jednocześnie autoparodią gatunku. Niestety przy dwójce Rodriguez się pogubił - film wygląda raczej jak parodia jego własnego dorobku, a i liczyłem które sceny są skopiowane ze Star Wars, czy Bonda. Wiele wątków przekombinowanych, zupełnie nie śmiesznych np. Kameleona. Tyle fajnych aktorów pojawia się nie wiadomo po co. Żeby to jeszcze mieli jakiś fajny epizod. Cała fabuła także przekombinowana - za dużo zbędnych wątków. W jedynce mieliśmy motyw zemsty i "sieci" i to było fajne, zazębiało się ze sobą. Tutaj wszystko jest rozwleczone nie wiadomo po co. A Maczetę można było zastąpić byle jakim najemnikiem i nie zmieniłoby to sensu. Za dużo jest też CGI - filmy niby w starym stylu, a mamy tragiczne efekty komputerowe, które mają się nijak do klimatu. W jedynce też były, też mi to przeszkadzało, ale nie było tak nachalne. Cały ten wątek klonów i laboratorium nie do strawienia.

Ogółem 5/10.