Lubię Rodrigueza i pierwsza Maczeta mi się podobała bardzo. Po prostu film z jajem. Dwójka to niestety popłuczyny po
jedynce. Nic nowego, odgrzane texty (Machete don't tweet? Machete don't joke? No come'on - to już było), sceny (flaki z
kolesia? To też już niestety było). Można obejrzeć, ale to już nie jest to.
"sceny flaki z kolesia?"
haha to obejrzyj sobie jakikolwiek film Tarantino to zobaczysz co gdzie już było...
ale Tarantino świadomie bierze inspiracje z innych filmów i robi coś jak recykling- mimo ze obie Maczety lubię to dwójka już po prostu się powtarza, choć "Maczeta się wydarzył" było boskie. Gdyby Tarantino w "Kill Bill vol.2" zrobił drugą Wielką Jatkę w Domu Błękitnych Liści to też bym nie pochwalił, ale tam dwójka była absolutnie inna. Tu pozostaje mieć nadzieję że "Maczeta zabija w kosmosie" będzie "świeższe", choćby ze względu na zmianę miejsca akcji