Nie ma sie czym zachwycac. Film jest naprawde nudny do samego konca (moze przez pierwsze 20 min ok, ale reszta....)
a mnie się strasznie podobał i od teraz Catinca Untaru jest moją ulubioną aktorką :)
Mega nuda.. TAK... Film nie dla mnie... Nie oceniam go.... obejrzałem zaledwie 60 minut i się poddałem...
Moja Żona dała temu ,, dziełu '' kiedyś 8/10 i to w moim imieniu , to straszne przewartościowanie bo film zasługuje góra na 4 i jest nudny do bólu .
Ludzie mają różną skale wrażliwości. Widocznie dla ciebie film jest nudny "i nic sie w nim nie dzeje" bo jestes facetem i nie masz takiej skali wrażliwości jak twoja kobieta. Poza tym ten film jest adresowany do specyficznego grona odbiorców (nie każdy lubi surrealizm).
Twojej wrażliwości umknęło że akurat facet reżyserował to coś, a film faktycznie nudny, może się podobać tym którzy przedkładają efekt wizualny nad treść.
>Twojej wrażliwości umknęło że akurat facet reżyserował to coś
A kto jakie to ma znaczenie kto to reżyserował? Naucz się czytać ze zrozumieniem, bo nie dość że filmów nie ogarniasz, to jeszcze tekstu pisanego.
>może się podobać tym którzy przedkładają efekt wizualny nad treść.
Treści w tym filmie było sporo, tylko trzeba umieć czytać symbolizm(który jest naturalnym elementem surrealizmu, za który się zabrałeś). To nie film dla półgłówków którzy wszystko muszą mieć podane na tacy bo inaczej nie zauważą.
Dobra jestem półgłówkiem(albo i ćwierćgłówkiem), bądz tak łaskawa(y) w swej niezmierzonej mądrości wykaż mnie jakowerz treści kryją się w tym dziele, które ja maluczki nie zsymbolizowałem.
>nie zsymbolizowałem.
Widzę że słowotwórstwo się szerzy. Nie dziwie się że nie ogarniasz filmu (który notabene specjalnie trudny do odgadnięcia nie jest), skoro nie znasz nawet określeń na to co robisz, i nawet nie wiesz co sam masz robić.
>wykaż mnie jakowerz treści kryją się w tym dziele
A co przepraszam, to jakaś internetowa wersja "Poczytaj mi mamo", czy może zapisałem się na jakieś darmowe internetowe korepetycje dla niepełnosprawnych?
Mam specjalnie film drugi raz oglądać, aby opisać ci symbolikę każdej sceny i co oznacza, oraz co symbolizuje każda postać, i do czego w naszym wnętrzu ma się odnosić, tylko dlatego że ty nie jesteś wstanie zadać sobie trudu? Litości...
Kto nie potrafi obronić swego zdania jest po prostu kretynem(kretynką), pisanie bzdur które nic nie znaczą to częsta praktyka, tacy ludzie na jakiekolwiek pytania reagują tak jak ty wyzywają od głupków albo niepełnosprawnych, człowiek który ma coś do powiedzenia potrafi to poprzeć konkretnymi argumentami.
No a teraz geniuszu, odnieś to do siebie bo ciężar dowodu leży po twojej stronie. To ty pierwszy twierdziłeś że film jest pozbawiony treści. Nie ma to jak samozaoranie. Ja doskonale wiem kiedy mam coś popierać, i udowadniać, ale najpiew sam musisz wysnuć jakiekolwiek argumenty, czego nie jesteś wstanie zrobić, tylko stosujesz argumentum ad ignorantiam.
Zabrakło argumentów? Nie dziwie się, nie miałeś ich w pierwszej kolejności. Trudno je mieć, jak się nawet nie ogarnia co się ogląda, i nie potrafi nazwać co się z tym robi :)
Nie jarzysz żyrafy na antarktydzie? toć to surrealizm, a to że bez sensu to mniejsza z tym ;)
Dzięki trochę mnie to rozbawiło(ale tylko troche), a argumenty są takie jak powyżej, chyba że "nie czytasz ze zrozumieniem".
Film chyba rzeczywiście nie jest taki, że spodobałby się każdemu - ale spójrzmy prawdzie w oczy, taki film po prostu nie istnieje. ;)
Pomijając warstwę wizualną (co do której chyba wszyscy się zgodzą, że zapiera dech w piersiach) mówi o kilku ważnych sprawach - o różnicy w pojmowaniu świata między dziećmi, a dorosłymi, o walce o własne szczęście, o wykorzystywaniu słabszych, o niesamowitej mocy wyobraźni, o gigantycznej potrzebie kochania kogoś. Z symbolami... Cóż, nie jestem chyba zbyt dobra w tłumaczeniu takich rzeczy, ale moim zdaniem głównym przekazem nie na pierwszy rzut oka było to, że na początku historii zamaskowanym bandytą jest ojciec Alexandrii, później jego rolę zajmuje Ray, a później staje się on jej ojcem w opowieści. Wydaje mi się, że jest to dosłownym odzwierciedleniem ich rozwijającej się relacji. Alexandria, jak to dziecko, potrafiła bardzo szybko obdarować go swoją nieskomplikowaną miłością, Ray natomiast musiał dojrzeć do tego, żeby móc poświęcić coś tak ważnego.
Ray przemyca w historię własną gorycz, przedstawia kobietę, którą kochał jako źródło zła, ale z drugiej strony Alexandria, która pomimo wieku, też tą kobietą jest jest źródłem dobra. Wyciąga z bandytów to, co w nich najlepsze - miłość, zdolność do poświęceń, chęć ochrony kogoś innego niż samego siebie. W związku z tym widać wyraźnie, że nie ocenia wszystkich, nie ocenia tego jakim się urodziłeś tylko jakim jesteś.
Wiem, że są to może sprawy, które można by podpiąć pod wiele filmów, ale to moja wina, bo nie potrafię ich dobrze powiedzieć, a myślę, że jest to filmowe arcydzieło na wszystkich płaszczyznach! Nie mówię tego, żeby Cię zmuszać do zmiany zdania, ale jeśli dzięki temu spojrzałbyś/aś na film z troszke innej perspektywy, to warto, bo jest to coś nieprzeciętnego. :)