-film jakby wprost z głowy dziecka z jego fantazją nie do okiełznania. Dość dobra gra dzieci (choć mogłaby być ciut lepsza), ciekawe zdjęcia, nie było poczucia sztuczności efektów specjalnych - one zresztą utrzymane w normie - nie za dużo i dostosowane do akcji.
I wreszcie pewien rozmach w filmie dla dzieci - jakże tego było brak, nawet w moich kultowych ukochanych czarno-białych filmach Jędryki. Bo czegoż to nie widzieliśmy - mały "dworek", duszny magazyn, wielkie miasto z - uwaga - polską wersją "Speed: niebezpieczna prędkość", kaszubskie pola i jeziora, port, głębia morza i jeziora, zwiększanie i zmniejszanie, dziwne konstrukcje jak ta w Gdyni, pieski w pociągu itd..
Ciekawe było zderzanie zwyczajności z nadzwyczajnością.
Owszem, może mało było miejsca na subtelności dialogów, na zatrzymanie akcji, by poigrać różnością psychik postaci, ale założenie było inne - ważna była dynamika akcji, jej zmienność, a to założenie wreszcie w polskim filmie dla dzieci zostało osiągnięte, Wreszcie mamy urodę zdjęć, piękno plenerów, nowoczesność wnętrz, budynków, miasta (ale też i jego zwyczajność i szarość). Wreszcie mamy kadry dziwne, do zapamiętania na długo: koła ratunkowe ..., kamienica która....(cisza, by nie spoilerować), łóżko w niecodziennym miejscu, a za chwilę Max na giętkich szczudłach, konstrukcja na wodzie, itd. - Dzieje się to także dzięki świetnym zdjęciom, może czasowi (i pieniądzom producenta), by czekać na odpowiednią pogodę (pamiętny kadr jak Max idzie po po "łuku" pagórka ku krzesłu, a w tle błękit nieba i białe obłoki).