Widać jestem bardziej ograniczony, bo nie doszedłem nawet do tych pytań. Dla mnie ta zbitka obrazów nie chciała się ułożyć w całość. Te 3 godz strasznie się dłużyły.
Jesteś w stanie sensownie i zwięźle napisać w ogóle o czy to jest film?

Wg mnie film przedstawia po prostu życie jako takie, dłuży się "życie nie jest krótkie, życie jest bardzo długie", zarówno w życiu jak i Magnolii czekamy na jakiś kulminacyjny punkt.
Zmusza niejako do refleksji, zastanowienia się, jacy my jesteśmy dla naszych bliskich. Ojciec wyżywa się na uzdolnionym synu, ocenia go wyłącznie przez pryzmat bardzo wysoko postawionej poprzeczki, zapominając że jest przecież jeszcze dzieckiem, żona która wyszła za mąż dla pieniędzy, ma wyrzuty sumienia gdy jej "wybranek" umiera, ojciec który porzucił matkę wraz z synem chce go jeszcze ujrzeć przed śmiercią itd. Do tego liczne cenne, życiowe cytaty jak chociażby: "możemy uciec od przeszłości, lecz przeszłość nigdy nie ucieknie od nas".
Mówi też o znaczeniu przypadku w życiu, jednak tu zależnie od interpretacji albo to znacznie jest spore albo coś takiego jak przypadek w ogóle nie istnieje, ja raczej jestem za tą drugą opcją.

Może faktycznie, w taki niejasny sposób film opowiada o życiu, jako takim. Ale jak dla mnie pozostawia zbyt dużo niejasności w czym rzecz. Jak np. można doszukiwać się sensu spadających żab, co prowadzi do nadinterpretacji.

1)Zacznę może od tego, że taki deszcz żab jest teoretycznie możliwy i bywały takie przypadki w historii ( żab nie jestem pewien, ale z rybami to się zdarzało), z tymże oczywiście Anderson gruuubo tutaj nam przesadził z jakimiś przerośniętymi amazońskimi ropuchami. Sam proces o ile pamiętam polega mniej więcej na tym, że podczas bardzo silnego parowania jakiegoś zbiornika wodnego wraz z parą w górę unosi się złożony uprzednio leciutki skrzek (ikra), które ostatecznie lądują w chmurze i przy odpowiednio wysokiej wilgotności wytwarzają się odpowiednie warunki do wyklucia się malutkich żabek (rybek), w wyniku czego spada nam żabi deszcz. Chyba nie trzeba dodawać, że to zjawisko ekstremalnie rzadkie.

2) W filmie wszyscy czujemy, że coś musi się wydarzyć, że wszystko dąży do jakiegoś zaskakującego punktu zwrotnego. Tym punktem (dziełem przypadku) jest właśnie deszcz żab, który jednak tak na prawdę nic nie zmienia (prowadzący i tak strzela sobie w łeb po zrobieniu rachunku sumienia, były geniusz i tak idzie oddać kasę, policjant i tak zawrócił, by sprawdzić co się dzieje itd.)

3) Przekładając to na życie ja to widzę tak jak pisałem wyżej: życie ciągnie nam się i ciągnie, tracimy często czas codzienny czekając tylko na jakiś niesamowity zwrot akcji (dzieło przypadku), który jednak jak nadejdzie jakiś wręcz nieprawdopodobny tak na prawdę niczego nie zmieni.

Tak ja to widzę, ale choć uważam, że moja interpretacja jest całkiem słuszna, pewnie jest ich ok. 6 milardów

Najgorsze jest to, że nie nikt mi tu nie odpowiada na moje pytanie, szukałem nawet na anglojęzycznych stronach, ale generalnie lipa. Pozostaje jedynie obejrzeć tego wielkiego kloca jeszcze raz w poszukiwaniu odpowiedzi, a jakoś się nie palę (i tak niewielka szansa na sukces) albo napisać do Andersona (jeszcze mniejsza szansa na sukces ;/ ), także Łby na filmwebie pisać mi tu odpowiedzi !

wydaje mi sie, ze ojciec mlodego, ktory "rapowal". Bo gdy potem ktoś jest przesłuchiwany i wypytywany o "robaka" chwilę później do mieszkania gdzie młody ogląda program ktoś wchodzi i zabiera go (prawdopodobnie uciekając przed policją, która zacznie go wkrótce szukać)