PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=114638}

Mama ma sto lat

Mamá cumple cien años
6,7 534
oceny
6,7 10 1 534
Mama ma sto lat
powrót do forum filmu Mama ma sto lat

A nie na 23, jak podaje portal. Pilnujcie ;)

ocenił(a) film na 5
Szarobure

Oj, nabrałem się na tę 23 ;) Moim zdaniem "Mama ma sto lat" to najsłabszy z filmów, które TVP pokazała w ramach tej skądinąd świetnej retrospektywy (wyłączam film "Anna i wilki", którego nie mogłem obejrzeć). Razi bałagan w stylistyce. "Mama ma sto lat" początkowo jest mocnym dramatem rodzinnym w poważnej tonacji, ale potem pojawiają się ledwie zarysowane elementy romansu i komedii, w dodatku z fantastycznymi rozwiązaniami, jak głos matki, nie biorącej udziału w scenie. Sądzę, że te wątki pozbawiają film stylistycznej spójności i w efekcie wprowadzają chaos. PS Czy ktoś wie dlaczego i w jakich okolicznościach Amparo Muñoz zrzekła się tytułu Miss Universum?

aboutdesouffle

Najsłabszy film? A może nie dla Ciebie Saura ? To - przede wszystkim - znakomita satyra! Uśmiałem się setnie. Saura to poeta filmu a Ty chcesz zrobić z niego prozaika? Te "fantastyczne elementy" można sobie interpretować do woli - dla mnie to metafora kobiecej intuicji...Co do pani Amparo to popadła w konflikt z organizatorami konkursu i najpierw odmówiła wyjazdu do Japonii a potem (chyba aby ich pognębić) zrzekła się korony. Oficjalnie jednak tytułu nikt jej nie odebrał...

ocenił(a) film na 5
Mr_mokrego_pampersa

To nie jest kwestia, czy "Saura dla mnie, czy nie dla mnie". Stawianie sprawy w ten sposób nie prowadzi do niczego poza złym wrażeniem osobistej wycieczki, charakterystycznym zresztą dla użytkowników forum Filmwebu. Podobnie z moją rzekomą chęcią "robienia Saury prozaikiem", nic z tych rzeczy. Twoje uwagi są niestosowne. Nie wchodzę w dyskusję, bo proponujesz rozmowę o moich filmowych preferencjach i imputujesz mi jakąś chęć formatowania artysty. Dziękuję za informację Amparo Muñoz .

aboutdesouffle

Aboutdesouffle - ja powiem szczerze, nie podobają mi się filmy Saury. Są zbyt rozwlekłe, jak na poezję - skoncentrowane na codziennych czynnościach i robiące zeń rzeczy straszliwie ważne. Rozliczne sceny posiłków czy opowieści o tym, ze któś idzie się posmarować kremem drażnią mnie. I nie jest to wcale jakiś uraz do poetyczności, snucia się jak dym (wspaniałe są dla mnie Serafina czy Hafciarki, tam wszystko jest wizualnie piękne, zsynchronizowane z równie "dymową" muzyką, eteryczne). Nie podoba mi się również pewnego rodzaju obsesja na temat frankizmu. W każdym filmie muszę być informowana, jaki to straszny jest Franco i ile Hiszpania przez niego wycierpiała. Nie twierdzę, że jego filmy są złe, po prostu mi się nie podobają, nie trafiają w mój gust ani trochę. Ta samo jak obrazy Goyi - nikt nie powie, że są złe, ale nie każdemu muszą się podobać. Nikt nie może powiedzieć, że masz zły gust, ponieważ nie odpowiada Ci czyjaś wizja.

ocenił(a) film na 5
Szarobure

Szarobure - mi nie podoba się ta "poetyckość" w "Mrożonym Peppermincie i "Mama ma sto lat", natomiast sądzę, że jest super w "Nakarmić kruki" i w "Kuzynce Angelice". W tych filmach sposób opowiadania historii - powolne tempo, liczne retrospekcje, ujęte w sny czy wspomnienia, służą konstrukcji melancholijnej, smutnej opowieści oraz jej głównej postaci. Dlatego w tych filmach bardzo podoba mi się oniryczny i poetycki nastrój. Przeciwnie w "Mrożonom Pappermincie". Tam z kolei "poetyckość" mnie nuży, bo ten film odbieram przede wszystkim jako kryminał (choć na wyraźnym tle afektywnym), a powolne snucie historii takowym nie służy. Co do powracania przez Saurę do tematu frankizmu - moim zdaniem to są dosyć subtelne odniesienia. Zgadzam się, że pojawiają się systematycznie, ale zdaje się, że Saura to reżyser (wnioskuje z 4 filmów, jakie dotychczas widziałem), który wciąż powraca do pewnych tematów (np. rodziny czy dzieciństwa). Co do Twoich trzech ostatnich zdań w zupełności się zgadzam.

aboutdesouffle

Widziałam dwa filmy Saury - Mamę oraz Annę i Wilki. Przyznam, ze oba mnie wybitnie zmęczyły . Moze dam mu jeszcze jedną szansę, ostatnią - i obejrzę Nakarmić Kruki.
Dla mnie poetyckość to nie to samo co powolność. Poetyckość musi być oderwana od błota codzienności, unosić się nad ziemią, a nie po niej pełzać. Z kolei oniryczność w wyżej wymienionych filmach jest bardziej "polekowa" niż nastrojowa. Wszystko jest jakby narkotyczne. Co do subtelności i generała - w Annie był to jeden z motywów przewodnich, myślałam, ze więcej do tematu nie wrócimy. A już na początku Mamy przywitały mnie marsze wojskowe... Dla mnie to bardzo głośna, tupana aluzja. Rodzina i dzieciństwo też są wykorzystane politycznie, osatecznie matka już drugi raz była Hiszpanią.
Z drugiej strony, może w ogóle mentalność hiszpańskich twórców rozmija się z moją. Mam od lat ogromną awersję do Almodovara i nie potrafię pojąć jego zamiłowania do perwersji seksualnych oraz miejscami, wręcz telenowelowej melodramatyczności. Może zwyczajnie ich odczucia, wartości, skojarzenia są kompletnie odmienne od moich i nie możemy się porozumieć?

ocenił(a) film na 5
Szarobure

Tak jak wspomniałem, nie widziałem "Anny...". Bardzo podobały mi się "Kruki", ale "Kuzynka Angelica" to jeden z najlepszych filmów, jaki widziałem w tym roku, gorąco polecam.
Dla mnie również poetyckość to nie to samo co powolność, ale wydaje mi się, że te czynniki na ogół istnieją obok siebie. Gdy myślę o przykładach, to pierwszy który przychodzi mi na myśl to Tarkowski. Jego filmy to synonim filmowej poezji, ale z drugiej strony kojarzącej się właśnie z powolną narracją. Nie widziałem "Serafiny" i "Hafciarek", o których wspominasz, może tam poetyckość nie wiąże się z wolnym tempem (?).
Ano, percepcja kina to subiektywna sprawa. Mi podoba się u Almodovara między innymi to, co Ciebie razi :)

aboutdesouffle

W pewnym sensie wiąże, ale oprócz tego jest jeszcze pewna ulotność, lekkość, właśnie to unoszenie się nad ziemią, a nie kurczowe tryzmanie się jej albo i grzebanie w niej. Plus, zupełnie inny język obrazów, bardziej kojarzący mi się z impresjonizmem. A co Ci się podoba z rzeczy które mnie rażą? :D

ocenił(a) film na 5
Szarobure

Tak, uznajmy, że poetyckość składa się z kilku czynników, ale ja sądzę, że powolne tempo jest jednym z nich - nieodłącznym, a Ty - jak zrozumiałem - sądzisz, że nie jest koniecznym, żeby film odbierać jako poetycki. Poprawna konkluzja? :)
Zamiłowanie do perwersji seksualnych, o którym piszesz, ja nazwałbym lekkością, jakąś normalnością potraktowania tematów tabu (słowo "zamiłowanie" chyba miało brzmieć u Ciebie trochę ironicznie?). Podoba mi się to podejście. Podobnie jak telenowelowa melodramatyczność, a ściślej sposób w jaki Almodovar nią operuje. Ta konwencja nie jest przecież w jego filmach sama dla siebie, a stanowi cześć popowo-kiczowatego języka filmowego Almodovara. On gra kliszami i według mnie robi to zgrabnie i z polotem.
Chętnie się zgodzę, co do sympatii do Andersona ;)

Szarobure

" ulotność, lekkość, właśnie to unoszenie się nad ziemią" - czyli trochę taki kicz. Poezja hiszpańska, zresztą wszystko tam ma mocny posmak, czuć krew, spermę, pot, wszystko mocno z dużą dozą nostalgii i melancholii, bo ona jest głównym napędem tej kultury. I surrealizm.

Dla mnie "Serafiny" to fatalny przykład, nie czułem tam żadnej poezji, był to dla mnie kolejny dobrzy rzemieślniczo zrobiony film francuskim. Prawdziwa francuska poezja to Baudelaire, Rimbaud, Verlaine, Apollinaire, to smród miasta i smutek miłości. Apollinaire lubi pisać o jeździe konno po ukwieconej łące, ale też o chłostaniu kobiet po tyłkach. Mógł nawet pisać o tym jednocześnie.

brava

Cóż, akurat bohema francuska to stylistyka kompletnie nie moje klimaty. O Baudelaire'rze musiałam pisać kawał pracy licencjackiej, więc nadłubałam się w tym do wysypki i specjalnie mnie on nie zachwyca. W zasadzie poruszał non stop te same tematy, przy użyciu tych samych motywów. Krew i sperma nie są dla mnie interesujące, może po prostu mnie to nie pociąga, ale czy to oznaka braku smaku? Tego rodzaju obrazki w filmach typu "Róża" są konieczne, ale też oglądanie ich nie powoduje przyjemnych odczuć. To raczej przykra konieczność. Czy turpistyczne klimaty są wyznacznikiem wielkości? To kwestia gustu, a nie tego, że coś jest lepsze albo gorsze. Nie neguję wartości filmów Saury, stwierdzam jedynie, ze w ogóle mi się nie podobają, zarówno pod względem moralno-etycznym, jak i estetycznym. :)

Poza tym nie chodziło mi o to, że w filmach Carlosa są sceny seksu czy przemocy (nie spotkałam się z jakąś ich kosmiczną dawką). MIałam na myśli skupianie się na scenach z życia codziennego. Postacie rozprawiają o życiu jedząc, siedząc w łózku, sprzątajac pokój albo pijąc kawę. Wszystko jest rzecz jasna symbolem lub metaforą, ale ostatecznie nie wychodzimy poza dom. NIe pasuje mi tu po prostu słowo "poetyckość". Inaczej je rozumiem. Dla mnie poetycki film musi byc bardziej skoncentrowany na obrazach. Ostatecznie obraz w kinie jest wazniejszy niz słowo. Ale to wyłącznie kwestia moich osobistych skojarzeń.

Przesyt seksu odnosił sie raczej do Almodovara, który (moim zdaniem) wylewa na ekran swoje dziwne obsesje związane z erotyką. W każdym z jego filmów musi byc jakaś scena perwersyjnego seksu - a to sado maso, a to pedofilia, a to znowu Eros i Tanatos... Mnie ta tematyka nie fascynuje aż tak bardzo, więc jego filmy zwyczajnie mnie nużą.

A już zupełnie nie rozumiem, czemu ulotność i lekkość to od razu kicz. Czy coś, co jest odrealnione i delikatne musi być kiczem? Czy Chagall jest kiczowaty? Albo Malczewski? :) Czy kiczowata była dla Ciebie Serafina, wspomniane już Hafciarki albo np Ludzie Boga? Nie dostrzegam tam ani odrobiny kiczu. Owszem, jest tam przelewanie się z naczynia do naczynia, rodzaj zawieszenia, ale nie kicz. :).

Hiszpanie mają inny stosunek do rzeczywistości niż Polacy. Mają też bardzo odmienny system wartości i odmienne gusta estetyczne, odmienne podejście do religii, historii, płci, etc.. Gdy słucham koleżanki, która mieszkała w Hiszpanii przez kilka lat, często nie mogę się nadziwić :). Podejrzewam, że dla Hiszpana nasze filmy byłyby wyjątkowo smutne, rozwklekłe, pełne oschłości, brzydoty i zimnych barw. Podoba mi się muzyka hiszpańska, ale jakoś do filmów nie umiem się przkeonać. Jedynie Zbrodnia Ferpekcyjna nieco mnie rozbawiła, chociaż osobiście nie miałam ani odrobiny sympatii do głównego bohatera i mimo upartych sugestii reżysera, nie chciałam mu ani trochę współczuć:)

Szarobure

"Cóż, akurat bohema francuska to stylistyka kompletnie nie moje klimaty. O Baudelaire'rze musiałam pisać kawał pracy licencjackiej, więc nadłubałam się w tym do wysypki i specjalnie mnie on nie zachwyca." - wspomniałem o nich bo ci panowie najbardziej wpłynęli na francuska kulturę, od strony poezji na kino. A wspomniana przez ciebie "Serafina" to odrobiona staranie robota rzemieślnicza, film jest o artyście, ale sam reżyser nim nie jest (nic w tym złego).

"Nie neguję wartości filmów Saury, stwierdzam jedynie, ze w ogóle mi się nie podobają, zarówno pod względem moralno-etycznym, jak i estetycznym." - co ci się nie podoba w jego kwestiach moralno-etycznych? W obydwu filmach krytyku fasadowość religijności, patriotyzmu oraz rodziny. I choć używa przerysowania, to baty które serwuje są uzasadnione. No ale to co jest najciekawszego w tych filmach to to jak bawi się narracją, bo w tym był największym spryciarzem. To te sztuczki po nim wielu kopiował, w tak cenionym "Nakarmić kruki" doszedł do perfekcji w mieszaniu przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Ładnie pokazał wkradania się kultury popularnej do świata starej Hiszpanii, jest taka scena najpierw bohaterka wycina z gazet wraz z siostrą modne dziewczyny w kostiumach kąpielowych i słucha popu, a następnie schodzi do babci i ogląda z nią stare fotografie i słucha jakiegoś dawnego utworu. I te nakładając się powtórzenia tych samych sytuacji, tak jakbyśmy byli uwięzieni w cudzym wspomnieniu, z którego ta osoba nie może się wyzwolić. Ten film oczywiście jest słabszy bo funkcjonuje obok drugiego filmu, ale już sam pomysł wydaje mi się ja na tamte czasy bardzo nietypowy, chyba on zdecydował o popularności tego filmu w tamtych czasach. Reżyser nakręcił ten sam film tylko po upadku junty wojskowej, i ten upadek determinuje zmiany w fabule, w postaciach, ale też sugeruje, że hipokryzja ma się dobrze niezależnie od czasów, trzy córki zamieniają się w swoich wujów i ojca. Różnica, jest w tym, że czasy już nie są tak krwiożercze. Anna która była obiektem seksualnym już nim nie jest, zestarzała się.

"Postacie rozprawiają o życiu jedząc, siedząc w łózku, sprzątajac pokój albo pijąc kawę. Wszystko jest rzecz jasna symbolem lub metaforą, ale ostatecznie nie wychodzimy poza dom. NIe pasuje mi tu po prostu słowo "poetyckość". Inaczej je rozumiem. Dla mnie poetycki film musi byc bardziej skoncentrowany na obrazach. Ostatecznie obraz w kinie jest wazniejszy niz słowo. Ale to wyłącznie kwestia moich osobistych skojarzeń." - widziałaś jak widzę tyko "Anne i wilki" oraz ten film, w późniejszych filmach zmieni się styr reżysera, więcej będzie kręcił w plenerach (choć pierwsze "Polowanie" było na polowaniu, więc poza domem) oraz muzyczne filmy będą w bardzo umownych dekoracjach. A to, że te umiejscowione w domach, które są prawie zawszę stare podkreśla uwięzienie w skostniałym świecie, bohaterowie są w tych domach uwięzieni (zresztą mają specyficzną konstrukcje, ale to ina sprawa), w "Nakarmić kruki" mamy krótkie ujęcie ulicy na której powiewają zagraniczne flagi, a zaraz trafiamy do starego domu po którym chodzi jak więzień mała dziewczynka, o dużych smutnych oczach. A i muszę cię ostrzec, są powtarzające się ujęcia lodówki (niemal te same, ale to specjalnie), rozmowy w kuchni, prasowanie, szycie, no ale taka była egzystencja ówczesnej hiszpańskie kobiety, była uwiązania do domu, dzieci i męża. Zresztą tu jest podkreślone, że mogła zostać cenioną pianistką, ale małżeństwo to przekreśliło.

"Przesyt seksu odnosił sie raczej do Almodovara, który (moim zdaniem) wylewa na ekran swoje dziwne obsesje związane z erotyką. W każdym z jego filmów musi byc jakaś scena perwersyjnego seksu - a to sado maso, a to pedofilia, a to znowu Eros i Tanatos... Mnie ta tematyka nie fascynuje aż tak bardzo, więc jego filmy zwyczajnie mnie nużą." - może tego nie zauważyłaś, ale w jego filmach częściej o seksie się mówi niż się go na ekranie uprawia (co uzasadnia popularność Almodovara), dopiero w próżniejszych filmach ma więcej takich scen, ale nietypowo filmowanych i co znamiennie są to niemal zawszę sceny gwałtu (jedyna typową scenę seksu jest w "Drżącym ciele", zresztą jest to jego najbardziej hetero film).

"A już zupełnie nie rozumiem, czemu ulotność i lekkość to od razu kicz." - użyłaś takich słów, że spokojnie można było je podejrzewać o kicz.

"Czy coś, co jest odrealnione i delikatne musi być kiczem? Czy Chagall jest kiczowaty? Albo Malczewski?" - akurat Malczewski często jest wskazywany jako twórca z lekka kiczowaty, byłem na jego wystawie ze wszystkimi pracami i trochę taki jest, zwłaszcza jak maluje sam siebie, to puszczały mu wszystkie hamulce. Ale taki jego braz "Śmierć Ellenai" bardzo lubię, można napisać, że jest bardzo hiszpański.

"Czy kiczowata była dla Ciebie Serafina, wspomniane już Hafciarki albo np Ludzie Boga?" - "Ludzi Boga" nie widziałem, a "Hafciarki" nie mogę stwierdzić co to za film, możesz podać reżysera. Bo może widziałem i mi się przypomni.

"Jedynie Zbrodnia Ferpekcyjna nieco mnie rozbawiła, chociaż osobiście nie miałam ani odrobiny sympatii do głównego bohatera i mimo upartych sugestii reżysera, nie chciałam mu ani trochę współczuć" - ten film zrobił wychowanek Almodovara, widziałem dużą część jego filmów i to jest cecha prawie wszystkich jego filmów, bohaterowie są antypatyczni, ale zgadnie z regułą, że jeśli ktoś jest w niebezpieczeństwie to i tak mu kibicujemy i to się u tego reżysera sprawdza. Ciekawostką jest, że prawie każdym jego filmie ktoś marzy o wyjeździe do Disneylandu.

"Podejrzewam, że dla Hiszpana nasze filmy byłyby wyjątkowo smutne, rozwklekłe, pełne oschłości, brzydoty i zimnych barw." - masz bardzo specyficzne wyobrażenie o polskich filmach, aż tak źle nie jest. Naprawdę!

brava

(Przepraszam, że tak długo. Mam nadzieję, że nie zasniesz, ale ostatecznie jesteś "brava", wierzę, że przebrinesz przez moje wypociiny).

Szarobure

"ostatecznie jesteś "brava", wierzę, że przebrinesz przez moje wypociiny" - nie wiem co tym myśleć.

aboutdesouffle

Z drugiej strony, znam osoby, które kompletnie nie potrafią "dogadać się" z Wesem Andersonem :) - a ja go jakoś lubię.

aboutdesouffle

Nie ma się co spinać bo moim celem nie było urażanie Ciebie...Chodzi mi o to, że aby dobrze odebrać film trzeba mieć do niego kluczyk. Przede wszystkim nie należy podchodzić z uprzedzeniem czy oczekiwaniami. Ja, oglądając ten film ponownie po latach znacznie więcej w nim dostrzegłem atutów niż za pierwszym razem, czego serdecznie życzę każdemu filmwebowiczowi...

aboutdesouffle

" to najsłabszy z filmów, które TVP pokazała w ramach tej skądinąd świetnej retrospektywy (wyłączam film "Anna i wilki", którego nie mogłem obejrzeć)" - i tu leży kłopot, bo ten film jest specyficzną kontynuacją "Anny i wilków", wiele ze scen to powtórzenie tych samych z wcześniejszego filmu lub specyficzne nawiązania np. trzej bracia odradzają się w trzech córkach, każda Mnich nie się w sobie ter same przywary: religijność (pokrętną), lubieżność, materializm. Ten film jest jednak najsłabszy, bo nie może funkcjonować w pełni w oderwaniu od "Anny i wilków", czuć też zmęczenie reżysera własną poetką. Ale koniec końców film mi się podobał, ale inne jego filmy są zdecydowanie ciekawsze.

ocenił(a) film na 5
brava

O, cenna uwaga, dzięki!

ocenił(a) film na 7
brava

Nie materializm a militaryzm.

Dolce_far_niente

Zgadza się. Pewnie autopoprawka tak mi zmieniła. Efekt szybkiego pisania.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones