Całkiem fajny film. Można było się pośmiać, można było się wzruszyć. Ciągle coś się dzieje, a główny bohater/bohaterka to najjaśniejszy punkt. Najlepsza była scena u rodziców Coci: Manuel udający żołnierza wykręca się ze ślubu nadchodzącym wyjazdem na front.
- Na jaką wojnę? - pyta matka Coci, a ten z drineczkiem z parasolką w ręku - Na taką z czołgami i wybuchami. :)
Daje 7/10