Strasznie smutny dokument, zwłaszcza końcowa wypowiedź Maryli, gdy odnosi się tego, że wiele osób żartuje, ze odmrażają ją przed Sylwestrem. Widać, że scena daje jej wiele radości, bo prywatnie w miłości spełnienia raczej nie zaznała. Troszkę wyszło w stylu pożegnalnego dokumentu o Krzysztofie Krawczyku - mam nadzieję, że jednak Maryla zdrowotnie ma się lepiej i jeszcze wiele lat nam będzie śpiewać :-)