Żałuję , że dopiero teraz go zobaczyłem. Ale było warto. Dziwne, że nie dostał żadnych nagród.
mi się odrazu rzuca w oczy pierwsza scena Banderasa - zaczyna grać i widać porządny warsztat, każde jego spojrzenie, mina jest perfekcyjne i przemyślane, uwielbiam go :) to jest jeden z tych filmów w których obsada jest rewelacyjna i który można ogladać dziesiątki razy podziwiając ten perfekcjonizm
Dałabym niższą ocenę ale było kilka dobrych scen walki, kaskaderzy odwalili kawał roboty no i scena tańca pięknie oddała hiszpański temperament, ale nie mogę ścierpieć tych niedociągnięć, niedomówień i banalnej fabuły. Gra Banderasa wcale mnie nie urzekła, emeryt skaczący po dachach, humor jak dla mnie prostacki. Czy ktoś może mi wyjaśnić w jakim celu była stworzona ta potworna scena, w której główny bohater wypija tą ciecz, w której jest zanurzona głowa (sic!) jego brata?
38 lat i emeryt. bez przesady. scena o której wspominasz mnie też zaskoczyła. humor niekiepski, film co najmniej dobry.
Cóż, gdyby każdy film miał wyszukaną, niekonwencjonalną fabułę, to ostatecznie taka oryginalność też stałaby się banalna :)
Maska Zorro w istocie, do bólu przewidywalna, ale w tym jej urok - prosta historia ubrana w świetną jak dla mnie obsadę i fantastycznie zrealizowany montaż oraz efekty (które o dziwo nie powodują 'przegadania').
Ale za to dużo nominacji do różnorakich nagród, tak czy siak nie przeszedł bez echa. Bardzo dobre kino przygodowe.
Mogę wiedzieć, po co do takiego filmu jak Zorro efekty komputerowe? Walczyli tam szablami, nie mieczami świetlnymi.
Ostatnio w jednej ze scen dostrzegłem chyba green screen. Musze wrócić do tej sekwencji by się przyjrzeć dokładniej. Chodzi o końcówkę, gdzie Zorro walczy bodajże z kapitanem. Jakoś upada na rusztowanie, a pod nim widać kopalnie. Strasznie dużo zielonej poświaty było. Jakby właśnie nakręcono scenę na green screenie.