Carrey'a - jakby dla niego stworzona. Jego naturalna żywiołowość znalazła tu odpowiednie ujście. W komiksowej historii żadne przerysowania nie rażą, bo komiks ze swej natury jest - w pozytywnym znaczeniu - efekciarski. Carrey mógł się zatem wyszaleć do woli, ale wydatnie mu w tym pomógł kapitalny Milo. Ten pies powinien był dostać Oscara. Tylko że pewnie by go po prostu zakopał w ogródku.