Kariera frajera: Stanley z nudziarza i zera zyskuje status bohatera...a to wszyskot dzięki tajmeniczej masce, znalezionej w rzece.
Maska owa, poświęcona tajemniczemu bóstwu zmnienia Dr. Jeckylla w pana Hyde. Po jej nałożeniu Stanley staje sie wszystkim, czym zawsze chciał być: uwodzicielem, facetem wesołym, który ma nadprzyrodzoną moc i dzięki niej wygrywa....
Fabuła więc mało skomplikowana, ale dość interesująca. Przede wszysktim od storny wizualnej - Stanley "robi" ze sowja twwarza, a raczej maską wiele nieprawdopodobynch rzeczy, a konkretnie min.
Nawet po jej zdjęciu robi dziwne grymasy, jakby z przyzwyczajenia....
Dużą atrakcją filmu jest występ Jima Carreya, który jest nad wyraz śmieszny. Tym razem normalnie, nie "obrzydliwie" śmieszny, jak to ma miejsce w "Ace Ventura: zew natury" czy "Głupi i głupszy". Dość sprawnie manipuluje twarzą aby uzyskać jak najkomiczniejszy efekt. I udaje mu sie świetnie....
Miło tez popatrzec na Cameron Diaz, dla której rola w 'Masce" okazała się przepustką do wielkiej kariery.....
Gdzieś tez, pomiędzy dialogami i scenami pojawia się pytanie: czy rzeczywiście maski które nosimy na codzień czy to z wybory czy to z przymusu są nam naprawde potrzebne...?