"Prace nad filmem trwały na przełomie 1981 i 1982 roku. Realizację filmu otaczano tajemnicą ze względu na trwający w Polsce wówczas stan wojenny. Ukończona w 1982 roku "Matka Królów" czekała pięć lat na oficjalną premierę. Jako jeden z najsłynniejszych "półkowników", mając wciąż status filmu "zakazanego" przez oficjalne władze, była wyświetlana jedynie w Dyskusyjnych Klubach Filmowych."
Z recenzji pana krytyka Piepiórki: "Cenię odwagę twórczą. W głowie się nie mieści, że taki scenariusz przeszedł. Nawet w okresie karnawału Solidarności."

Scenariusz, jak scenariusz, ale sam film kręcony był od listopada 81 do czerwca 82, a więc w najczarniejszych chwilach stanu wojennego, tego "zamordyzmu" i "dyktatury komunistycznej", jak to określa towarzystwo spod znaku IPN, kręcono sobie jak gdyby nigdy nic filmy i to takie, że "w głowie się nie mieści". Zadziwiające. No, ale w końcu "realizację otaczano tajemnicą". No i wyświetlano tylko w klubach filmowych...;-). Jakby tego było mało, na koniec swej straszliwej i krwawej dyktatury komuniści zarządzili wolne wybory, które przegrali i grzecznie oddali dyktatorską władzę.
Jakby nie patrzeć i nie porównywać do czasów dzisiejszych, i wyczynów obecnego ministra od "kultury", wychodzi na to, że wtedy twórcy mieli większą swobodę niż za PiSu.