PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=868634}

Matylda: Musical

Roald Dahl's Matilda the Musical
6,3 2 093
oceny
6,3 10 1 2093
7,2 4
oceny krytyków
Matylda: Musical
powrót do forum filmu Matylda: Musical

Nie będę tutaj próbował ocenić tej produkcji pod kątem tego, czy w tę wizję można uwierzyć i czy ona ma sens - to opowieść o niekochanej dziewczynce, która jest geniuszem i trafia do demonicznej szkoły, gdzie dzieją się dziwne rzeczy. Nie wiem, czy dzisiaj to w ogóle ma prawo działać, czy też sam film nie daje rady tego sprzedać. Na pewno nie jest to produkcja równie mocno zapadająca w pamięci - film DeVito pamiętam za scenę rzucania dzieckiem, liczenie w pamięci rzeczy na zasłonach czy telekinezę. Rzucanie dziećmi zawsze będzie spoko, ale w nowej wersji liczenia w pamięci chyba w ogóle nie ma (rozwiązuje tylko po cichu równanie na tablicy, zresztą jej umysł i tak nie pełni szczególnej roli w tej historii - tutaj jest po prostu źle traktowana, zamiast niedoceniana i źle traktowana), a telekineza wchodzi do gry pod sam koniec. Czy tak było w 1996 roku? Nie pamiętam, naprawdę. Czy dziś by to przeszło, że bohaterka na 20 minut przed końcem uczy się rzucać słoikami bez użycia rąk? Wolę to zostawić.

Bo ten film ogólnie ma sporo udanych rzeczy, tylko nie tworzą one udanej adaptacji "Matyldy". Emma Thompson jako demoniczna nauczycielka świetnie śpiewa, gra z werwą i w ogóle, ale jednocześnie jest bardziej śmieszna niż przerażająca. Dzieci w filmie obawiają się jej, ale ja tego nie kupuję, zresztą dosyć szybko sobie z nią radzą - i to wielokrotnie. Jak w normalnej szkole i z każdym nauczycielem człowiek uczy się lecieć w ch*ja, tak jest tutaj z Emmą Thompson. Alisha Weir w tytułowej roli jest świetna, gdy mówimy o młodej aktorce, która musi śpiewać, łamać czwartą ścianę i z jakąś charyzmą postawić się dorosłym postaciom. Brawo dla niej, ale czy to jest Matylda? Bogata wyobraźnia, ból dotychczasowego życia, geniusz, czy widz poczuje wobec niej cokolwiek, czy będzie mieć tyle empatii, by jej współczuć i życzyć lepszego życia? Wątpię.

To samo z najlepszą częścią filmu, czyli piosenkami. Kilka momentów jest naprawdę zachwycających, z pomysłową choreografią, rozmachem i wpada w ucho...

Dobra, nieważne. Teraz się dowiedziałem, że to na podstawie musicalu z 2011 roku. Piosenki i ogólnie cały koncept. Matko. Gdyby chociaż się starali, ale tylko udają, że się starają. Weźcie nagrywajcie te musicale na deskach teatru i tak wypuszczajcie w świat, jak z "Come From Away" i "Hamiltonem", zamiast realizować swoje gorsze wersje (patrz w tym roku: "13", teraz "Matilda", już to wyraźnie słyszę...)

Dobra, wracając. Z początku trudno kupić wersję musicalową, gdy śpiewają w szpitalu i człowiek się zastanawia: po co to było, co to dodało, że śpiewali? Potem kiepsko wychodzi przejście ze standardowej sceny do śpiewania, ale gdy już się człowiek przeciśnie... Wtedy jest niewiarygodnie, naprawdę. Oczu nie można oderwać od momentu, gdy leci piosenka z alfabetem, która okazuje się właśnie zawierać alfabet. Wtedy cały film wzbogaca się o dynamizm, energię, to chce się oglądać! Czy dzięki tym piosenkom udaje się opowiedzieć "Matyldę"? Cóż: w wersji Netfliksowej nie bardzo. Świetnie się ich słucha i ogląda, ale jako miniaturowe sceny, nawet nie część całego filmu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones