Coż- w zasadzie tylko pierwsza kolekcja dla Givenchy i ostatnia w jego karierze, byly jako tako pokazane. Reszta - to przeslizgujące się po ubraniach i po modelkach kadry. Poza tym- to mial byc film o projektancie, a kilka różnych osób z jego otoczenia, powtarza wciąż te same schematy słowne.. jakby nikt nie mówił własnymi słowami.. Poza tym - zupełnie niepotrzebne archiwalne filmy( dwukrotnie powtarzane, zrywane, nonsensowne ujęcia z jego paryskiego mieszkania) , ktore naprawdę nic nie wnoszą do treści filmu. Ci, co o nim mówią - to też siedzą tylko na kanapie w tych samych pozach i ubraniach, jakby ujęcia byly kręcone jednego dnia. Poza tym - na początku filmu, te szarpane ujęcia - męczące. NO i - dla kogos, kto nie zna choć trochę zyciorysu projektanta - nic się w zasadzie nie dowie. W porównaniu do dwu filmów o YSL - z roku 2014 - film o McOueenie to wydmuszka. Efektownie opakowana.